Piszę te słowa w przeddzień wyborów. To wydarzenie, do którego muszę się odnieść, bo przecież jego konsekwencje również dla naszej branży mogą być bardzo znaczące. Właśnie – „mogą”, ale nie wiadomo, czy faktycznie będą! Trudno bowiem wyrokować, czy druga kadencja rządu „starego” byłaby dla nas lepsza niż pierwsza nowego. Nie do końca wiadomo, czy większe szanse na pojawienie się mocno spóźnionej ustawy o odnawialnych źródłach energii lub powołanie „zaległego” pełnomocnika ds. OZE zapewni polityczna kontynuacja, czy ew. przełom. Przedwyborcze deklaracje nie są tu oczywiście żadną pomocą. Bo przykładowo, gdy premier Pawlak, otwierając niedawno pierwszą w Polsce elektrownię słoneczną, zachęcał, abyśmy „przeszli na zieloną stronę mocy”, to raczej miał na myśli PSL, a nie OZE. Koszula bliższa ciału…
Impas, marazm i pesymizm w polityce aktywizuje ruchy, które chcą coś zmienić. To znana prawidłowość. Wprawdzie o organizacji Greenpeace już nie raz mówiono „ekoterroryści”, ale wiadomo, że terroryzm jest rozpaczliwym aktem sprzeciwu w sytuacji bezsilności. Owszem, nie usprawiedliwia to prowokacyjnych akcji i populistycznych haseł, ale tłumaczy ich genezę. Na kolejnych stronach zamieściliśmy ciekawy wywiad z prof. Janem Popczykiem, który uważa, że Greenpeace nawołujący: „Polsko, bij się o czystą energię” jest bardziej „merytoryczny” niż wizerunek tej organizacji ukształtowany na podstawie innych kontrowersyjnych działań. Co więcej, radykalna forma nacisku może tu korzystnie oddziaływać na „polityczną wolę” – a zwłaszcza na jej brak. Do czego to doszło…
Tymczasem gaz łupkowy nie schodzi z… drugich stron gazet. Jeszcze go nie wydobyliśmy, a już nas za to karcą. Zwłaszcza Francuzi, którym zawsze było bliżej do pewnego potentata w wydobyciu gazu ziemnego. Z kolei krajowi przeciwnicy OZE próbują sugerować, że gaz łupkowy to dla nas zagrożenie. A ja uważam, że jest odwrotnie! Spójrzmy na przykład energetyki wiatrowej, która potrzebuje pomocy w celu stabilizacji sieci. Prąd „z gazu” świetnie się do tego nadaje, więc mówimy raczej o sojuszniku niż o wrogu.
W tym numerze publikujemy również raport na temat budowy biogazowni. Nie jest on kompletny, ale wystarczająco dobrze odzwierciedla stan „na dziś”. Wynika z niego, że do realizacji rządowego programu, który zakłada funkcjonowanie biogazowni w każdej gminie do 2020 r., brakuje, bagatela, 2472 obiektów! I tę monstrualną liczbę dedykuję tym, którzy będą nami rządzić przez najbliższe cztery lata. Państwo już wiecie, kto to będzie i zastanawiacie się, czy osiągnięcie wspomnianych celów jest realne.