Cóż tam, panie, w polityce?
O tym, że w krajowej i międzynarodowej polityce sporo się ostatnio dzieje, pisać nie będę. Bo nie jest to odpowiedni temat dla specjalistycznych i apolitycznych miesięczników. Ale przecież w naszej rzeczywistości wiele dziedzin i zagadnień w ogromnym stopniu od polityki zależy. I pod względem takiego ?upolitycznienia? branża OZE jest na pewno w ścisłej czołówce.
Wobec nowej sytuacji politycznej optymiści mają więc nadzieję, że niechlubnie spóźniona ustawa o OZE wreszcie się ?zmaterializuje?. W przeciwnym razie nowo wybrany przewodniczący Rady Europy będzie narażony na łatwą ? bo zasadną ? krytykę ze strony już nie tylko krajowego środowiska energetyki odnawialnej. Bo skoro przez tyle lat, mimo unijnych zachęt i gróźb, nie poradził sobie z tym tematem na własnym podwórku? A wiadomo, że w UE jest to temat priorytetowy i strategiczny.
Są więc przesłanki pozwalające wierzyć, że wszystko nagle przyspieszy i w ciągu najbliższego kwartału sprawa zostanie wreszcie sfinalizowana. Owszem, tego rodzaju nadzieje już niejednokrotnie okazały się płonne, ale? cóż nam pozostało, tym bardziej że 25 września w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie ustawy, więc już wtedy powinno być wiadomo, czy warto żyć nadzieją przez kolejne dwa miesiące.
Drugą jaskółką? jesiennego przyspieszenia są podjęte przez Ministerstwo Gospodarki prace nad Polską polityką (!) energetyczną do roku 2050. Mówi się w niej m.in. o miksie energetycznym, zakładającym zmniejszenie zużycie węgla, wykorzystanie atomu i odnawialnych źródeł energii oraz zwiększenie znaczenia gazu jako paliwa. Poszczególne źródła energii mają się uzupełniać i ?wspierać?. Kierunek zatem słuszny, choć dziś już niezbyt odkrywczy. Poza tym tak długi horyzont czasowy powoduje, że te założenia zakrawają na futurystyczną abstrakcję. Pociechą jest wszakże fakt, że już teraz ? mimo braku ustawy, a dzięki finansowemu wsparciu odpowiednich instytucji ? na dachach szybko pojawiły się kolektory słoneczne, wzrosła też ilość rolniczych biogazowi. Pewnie, że powinno być szybciej, więcej i łatwiej, ale dobre i to.
Gorzej, że choć ustawy o OZE jeszcze nie ma, to już wywołuje pewne wątpliwości i niezgodności. Według niej system aukcyjny zacznie bowiem funkcjonować w 2016 r. i umowy na kupno energii mają dotyczyć okresów 15-letnich. Tymczasem wspomniana polityka energetyczna zakłada, że system wsparcia będzie funkcjonował tylko do 2030 r. (później ma być zbyteczny). To zaś oznacza, że jedynie umowy zawarte w styczniu 2016 r. będą faktycznie 15-letnie, a wszystkie późniejsze po prostu nie będą mogły liczyć na przewidywany okres wsparcia. Miejmy jednak nadzieję, że nasi politycy i z tą zagwozdką dzielnie sobie poradzą.
Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna