Od czasów średniowiecza aż do początku XX w. miotła była głównym narzędziem służącym do zapewnienia czystości na ulicach polskich miast. Dlatego powyższy tytuł, choć nieco żartobliwy, zawiera w sobie źdźbło prawdy.

Jednym z najstarszych dokumentów nakazujących utrzymanie czystości na ulicach był wilkierz krakowski z 1373 r. Zobowiązywał on każdego właściciela do sprzątania swojej posiadłości oraz połowy szerokości przyległej do niej ulicy. Do właścicieli domów na rynku należało uprzątanie przylegającej do nich powierzchni o szerokości 16 łokci.

W XV w. podobne rozporządzenia wydane zostały w Poznaniu i Kaliszu. Jednak mimo że niestosowanie się do nakazów było karane, mieszkańcy niewiele sobie z tego robili. Podobnie, a może nawet jeszcze gorzej, było w Warszawie. Jak pisał w diariuszu podróży w 1596 r. sekretarz jednego z posłów ?błoto większe tu niźli w Krakowie?.

Miotły na ulicach

Do sprzątania ulic używane były miotły, najczęściej brzozowe. Każdego roku odbywały się także licytacje na dostawę takich mioteł do koszar wojskowych i innych instytucji rządowych. Jednak ten uniwersalny przyrząd (który był wykorzystywany także do wycierania kominów z sadzy) nie zawsze spełniał swoją funkcję.

W 1817 r. Karol Woyda, radca stanu i prezydent municypalności i policyi miasta stołecznego Warszawy, dostrzegł, że ?(?) prędkie psucie się bruku w Warszawie pomiędzy innem, i ztąd pochodzi, że ulice są z...