W dobie szybkiego rozwoju urbanizacji, a co za tym idzie – zmniejszania powierzchni zieleni na terenach miejskich, coraz częściej człowiek pochyla się nad tematami związanymi z ochroną przyrody.

Z biegiem lat uświadamiamy sobie, jak wiele zawdzięczamy przyrodzie, jak pozytywny wpływ ma ona na nasze zdrowie czy samopoczucie, na nasze jestestwo w ekosystemie ziemskim. Cóż to oznacza dla nas, dla zwykłych ludzi, dla włodarzy miast, miasteczek i wsi? Powinniśmy walczyć o każdy, choćby najmniejszy skrawek zieleni, wplatać w nasze otoczenie rośliny w każdym możliwym aspekcie.

Władze miast coraz częściej prześcigają się w nowych pomysłach, aby zieleń była dosłownie na wyciągnięcie ręki, aby stała się czymś w rodzaju naturalnej ochrony przed czynnikami zewnętrznymi, na które w dzisiejszych czasach jesteśmy narażeni. Ma być barierą zabezpieczającą przed zanieczyszczeniem powietrza czy hałasem, który ma negatywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Wiadomo nie od dziś, że zieleń wycisza, uspokaja i obniża poziom stresu. Zielenią wokół nas nie zawsze muszą być okazałe parki – barierą do ich założenia jest ciągle rozwijająca się infrastruktura i ograniczenia powierzchniowe. Architekci krajobrazu i projektanci skupiają się na małych obszarach, powstają parki kieszonkowe, ogrody deszczowe, zielone przystanki – mają one być t...