Jerzy Duda

Przede wszystkim chcę wyjaśnić skąd wziął się mój dylemat. Otóż w Ustawie o drogach publicznych, obowiązującej od 1 stycznia 2001 r., ustawodawca zlikwidował istotną część jednej z kategorii dróg, a mianowicie "drogi lokalne miejskie". Pozostawiono natomiast w art. 4 cytowanej ustawy określenie - ulica - wraz z jej definicją. Likwidując ten mało znaczący - jak mogłoby się wydawać - zapis wszystkie drogi zaliczone do publicznych są po prostu... drogami i to bez względu na ich lokalizację, funkcję, charakter, wyposażenie, znaczenie i sposób zarządzania. I tutaj powstał pierwszy dylemat, gdyż pojęcie drogi kojarzy się raczej ze szlakiem umożliwiającym pokonywanie odległości, z jakąś alegorią podróżowania, a nawet nabiera ono niekiedy sensu aktywnego podjęcia wędrówki, natomiast pojęcie ulicy, jak miasta miastami, nigdy takich skojarzeń nie wywoływało. Tym bardziej, że do dróg lokalnych miejskich zaliczano ulice mające małe znaczenie dla komunikacji, ulice w dzielnicach mieszkaniowych, dojazdy do zespołów budynków itp. Drugi dylemat powstał wtedy, gdy rozpoczęto wydawanie różnego rodzaju przepisów prawnych dotyczących dróg, zarazem "dróg lokalnych miejskich" w dawnym znaczeniu. Jakie negatywne skutki wywołuje potraktowanie ulic na równi z drogami poza miastami wiedzą już i przekonują się zarządcy oraz zarządy dróg w miastach i to zarówno w zakresie...