Tym razem w tytule mojego wprowadzenia zamiast tradycyjnego „Od redaktora” zamieściłem jeden z tematów omawianych w tym numerze. Postąpiłem tak świadomie, zauważając, że popularna wyszukiwarka internetowa od pewnego czasu „wyrzuca” pod hasłem „ustawa wodociągowa” szereg artykułów publikowanych w naszym piśmie, a także w „Przeglądzie Komunalnym”. Mam zatem nadzieję, że ze względu na taki właśnie tytuł wyszukiwarka ten tekst „zauważy”, a w efekcie któryś z panów posłów lub senatorów, zanim przystąpi do głosowania nad nowelizacją, zechce poszukać informacji o ustawie wodociągowej choćby tylko w Internecie.

W szczególności chciałbym, aby posłowie i inni czytelnicy za sprawą naszego czasopisma zapoznali się z publikacjami dotyczącymi ustawy.
W marcu o zaletach planowania wieloletniego pisał Paweł Chudziński, dyrektor jednej z największych polskich firm wodociągowych. W kwietniu solidną analizę zapisów projektu nowelizacji przeprowadził prawnik, Łukasz Ciszewski, w „Uwagach do projektu nowelizacji”. Tezy tego artykułu przedstawiono na posiedzeniu „Stowarzyszenia Wodociągi Wielkopolskie”, którego członkami są osoby zarządzające przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi w Wielkopolsce. Omawiano te kwestie także na spotkaniu „Forum Dyskusyjnego” we Wrześni. Zawarte w tekście (i nie tylko) uwagi krytyczne zostały przez Zarząd wspomnianego Stowarzyszenia zebrane i przekazane do Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministerstwa Ochrony Środowiska. Na stronach internetowych obu resortów śladów udziału przedstawicieli branży wodociągowej w dyskusji nad ustawą nie ma, bo żadne zmiany uwzględniające zestawione w tekście spostrzeżenia nie zostały wprowadzone. Nie istnieją też przesłanki ku temu, aby można było stwierdzić, że ktokolwiek ze stanowiących prawo zechciał choćby w jakimś stopniu usunąć przedstawione w artykule i niepodlegające dyskusji wady nowelizacji.
W tym numerze Zenon Świgoń zapytuje, dlaczego nikt nie konsultuje planowanych zmian w ustawie w środowisku inżynierów zrzeszonych w największym polskim stowarzyszeniu działającym w branży wodociągowo-kanalizacyjnej?
Na konferencjach technicznych zarządzający przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi pytają mnie czasem, czy z powodu moich krytycznych poglądów dotyczących ustawy wodociągowej, wygłaszanych w referatach i publikowanych w czasopismach, nie spotykają mnie nieprzyjemności. Odpowiadam – absolutnie nie, nikt na nie reaguje.
Pragnę dodać, że żaden z posłów i senatorów publicznie nigdy nie polemizował z uwagami do ustawy, i to nie tylko moimi, ale z całym szeregiem innych, formułowanych przez różnych dyskutantów, na rozmaitych forach dyskusyjnych, konferencjach czy w czasopismach specjalistycznych. Dlatego tym razem również nie liczę na dyskusję z udziałem ustawodawcy.
Chcę jednak powtórzyć to, o czym pisałem już kilkakrotnie. Powierzenie w ustawie funkcji regulatora przedsiębiorstwa gminie, to jej kardynalna wada. Powoduje ona pozorowanie nadzoru w trakcie realizacji przez gminę jej trzech podstawowych funkcji regulatorskich: udzielania zezwoleń na prowadzenie działalności, zatwierdzania regulaminów w formie prawa lokalnego oraz zatwierdzania taryf. Organy gminy regulują działanie przedsiębiorstwa, które zwykle jest własnością gminy. Zatem zgodnie z przepisami ustawy, podmiot, regulując przedsiębiorstwo, pośrednio reguluje także siebie. A to nie ma sensu, tak samo jak nowelizowanie co jakiś czas złej ustawy. Trzeba ją po prostu napisać od nowa.
 
Henryk Bylka, sekretarz Komitetu Naukowego