Pobyt w Stanach Zjednoczonych Ameryki to konfrontacja wyobrażeń o tym kraju i rzeczywistości. Również pod kątem ekologii. Miałem tę możliwość całkiem niedawno i choć nie ekologia była motywem wyprawy, przyglądałem się jej uważnie.

Nie wygląda ta amerykańska ekologia jakoś jednoznacznie. Ani pozytywnie, ani negatywnie. To dość skomplikowany obszar zagadnień, różny od szczebla zaangażowania. Z jednej strony USA przodują w produkcji technologii środowiskowych, ale z drugiej jako państwo uczestniczą w masowej degradacji środowiska (przypomnę bezprzykładny atak na indiańskich Obrońców Wody rok temu w Standing Rock, protestujących przeciwko rurociągowi zagrażającemu zasobom wody w Dakocie Północnej). 
Plastik tam nie fruwa
Z jednej strony hrabstwa albo stany przywiązują do ekologii jakieś znaczenie (czasami jedynie werbalnie), czasami na poważnie chwalą się swoimi osiągnięciami w zakresie rozwoju energetyki odnawialnej, ale z drugiej strony realizują inwestycje ? lub im sprzyjają ? zagrażające jakości wody, powietrza czy ziemi lub degradujące obszary leśne. I nie ma w tym reguły, z naszej europejskiej perspektywy, gdzie do pewnych spraw podchodzi się inaczej. 
Ta nieścisłość ? lub jak kto woli, niekonsekwencja ? jest także obserwowana na poziomie miast i osad. Przerażała mnie masa plastiku wciskanego do ręki każdemu konsumentowi w restauracjach i sklepach, ale z drugiej strony nie widać ...