Energetyzująca konferencja
Panujące na rynku perturbacje z zakładaniem plantacji roślin energetycznych mogą przyczynić się do tego, że nie wykonamy naszych zobowiązań akcesyjnych w zakresie produkcji energii z OZE.
Wspólna wymiana doświadczeń na przykład podczas branżowych konferencji może pomóc wielu zainteresowanym w pokonaniu niektórych trudności. Temu też z założenia miała służyć II konferencja naukowo-techniczna „Dni Ślazowca – Biomasa szansą dla Polski!”. Zorganizowana z początkiem maja br. w Lublinie przez BNI Konsorcjum OZE zgromadziła grono ponad 50 osób. Mimo swej nazwy wystąpienia były poświęcone różnym roślinom energetycznym.
Jednak najwięcej gorących dyskusji budziła sprawa uprawy ślazowca pensylwańskiego. Od jakiegoś czasu zainteresowani nią obawiają się zakładania plantacji tej tak cennej dla energetyki rośliny w związku z rozpowszechnianymi różną drogą informacjami, iż wyłączne prawa do niej ma firma Biotek z Puław.
Na konferencji na bardzo liczne pytania z tego zakresu odpowiadali profesorowie Akademii Rolniczej w Lublinie, wiodącego (od 50 lat) ośrodka badań nad tą rośliną. Nie dało to jednak całkowitego wyjaśnienia tej zawiłej sprawy. Zapewne nie mogło też temu służyć najbardziej „energetyzujące” wystąpienie na konferencji. Dr Julia Borys, przedstawicielka Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU), została poddana swoistemu „przesłuchaniu” na temat wskazania różnicy między odmianą „Petemi” a gatunkiem ślazowca pensylwańskiego. Przyczyną tegoż jest fakt, iż COBORU przyznał hodowcy, czyli firmie Biotek, wyłączne prawa do odmiany „Petemi”, co budzi liczne kontrowersje nie tylko wśród uczestników lubelskiej konferencji. Jak to bywa w takich sytuacjach, nerwy obu stron nie przysłużyły się do czytelnego wyjaśnienia problemu.
Poprosiliśmy więc dr Borys o ustosunkowanie się do sprawy. W wyjaśnieniu przesłanym do redakcji czytamy m.in. Niektórzy błędnie interpretują przyznanie wyłącznego prawa do konkretnej odmiany jako do gatunku. A zatem można uprawiać niezależnie i gatunek, i odmianę. Zaś jeśli ktoś uważa, że naruszane zostają jego wyłączne prawa do odmiany, może dochodzić swego na drodze cywilnoprawnej.
Na marginesie dodajmy, że i nasza redakcja doświadczyła emocji z tym związanych. W 2004 r. na naszych łamach ukazało się ogłoszenie firmy BioEnergia o chęci zakupu sadzonek m.in. ślazowca pensylwańskiego. Reakcja jednego z czytelników na ogłoszenie była szybka – firma Biotek uprzedziła BioEnergię o swojej wyłączności do tej rośliny, przestrzegając przed kupnem z innego źródła.
Wspólna wymiana doświadczeń na przykład podczas branżowych konferencji może pomóc wielu zainteresowanym w pokonaniu niektórych trudności. Temu też z założenia miała służyć II konferencja naukowo-techniczna „Dni Ślazowca – Biomasa szansą dla Polski!”. Zorganizowana z początkiem maja br. w Lublinie przez BNI Konsorcjum OZE zgromadziła grono ponad 50 osób. Mimo swej nazwy wystąpienia były poświęcone różnym roślinom energetycznym.
Jednak najwięcej gorących dyskusji budziła sprawa uprawy ślazowca pensylwańskiego. Od jakiegoś czasu zainteresowani nią obawiają się zakładania plantacji tej tak cennej dla energetyki rośliny w związku z rozpowszechnianymi różną drogą informacjami, iż wyłączne prawa do niej ma firma Biotek z Puław.
Na konferencji na bardzo liczne pytania z tego zakresu odpowiadali profesorowie Akademii Rolniczej w Lublinie, wiodącego (od 50 lat) ośrodka badań nad tą rośliną. Nie dało to jednak całkowitego wyjaśnienia tej zawiłej sprawy. Zapewne nie mogło też temu służyć najbardziej „energetyzujące” wystąpienie na konferencji. Dr Julia Borys, przedstawicielka Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU), została poddana swoistemu „przesłuchaniu” na temat wskazania różnicy między odmianą „Petemi” a gatunkiem ślazowca pensylwańskiego. Przyczyną tegoż jest fakt, iż COBORU przyznał hodowcy, czyli firmie Biotek, wyłączne prawa do odmiany „Petemi”, co budzi liczne kontrowersje nie tylko wśród uczestników lubelskiej konferencji. Jak to bywa w takich sytuacjach, nerwy obu stron nie przysłużyły się do czytelnego wyjaśnienia problemu.
Poprosiliśmy więc dr Borys o ustosunkowanie się do sprawy. W wyjaśnieniu przesłanym do redakcji czytamy m.in. Niektórzy błędnie interpretują przyznanie wyłącznego prawa do konkretnej odmiany jako do gatunku. A zatem można uprawiać niezależnie i gatunek, i odmianę. Zaś jeśli ktoś uważa, że naruszane zostają jego wyłączne prawa do odmiany, może dochodzić swego na drodze cywilnoprawnej.
Na marginesie dodajmy, że i nasza redakcja doświadczyła emocji z tym związanych. W 2004 r. na naszych łamach ukazało się ogłoszenie firmy BioEnergia o chęci zakupu sadzonek m.in. ślazowca pensylwańskiego. Reakcja jednego z czytelników na ogłoszenie była szybka – firma Biotek uprzedziła BioEnergię o swojej wyłączności do tej rośliny, przestrzegając przed kupnem z innego źródła.
(ts)