“Frankowicze” przestrzeni
Nabywanie dóbr wiąże się z ryzykiem, tym większym, im wyższa wartość transakcji. Trafny zakup wymaga pewnej wiedzy ? nie można zdawać się wyłącznie na sugestie sprzedawcy. Zakup mieszkania czy działki jest dla większości ludzi największą inwestycją w życiu.
Jednak ? paradoksalnie ? podatność na sugestie sprzedawców bywa tu znacznie wyższa niż przy zakupie rzeczy codziennych i często decyzje okazują się błędne. Dotyczy to zarówno przedmiotu zakupu, jak i formy jego finansowania. Skala ryzyka rośnie w sytuacji, gdy niejasne są zasady.
Począwszy od lat 90. XX wieku około miliona Polaków zaciągnęło kredyty mieszkaniowe denominowane lub indeksowane we frankach szwajcarskich. W większości przypadków mimo regularnego spłacania zobowiązań saldo takich kredytów wzrastało, nawet o kilkadziesiąt procent, rosły też raty. Osoby te, zwane ?frankowiczami?, uważają, że zostały oszukane przez banki, gdyż nie informowano ich o możliwości wystąpienia takiej sytuacji. Nie bez podstaw twierdzą one, iż zostały złapane w pułapkę ?toksycznych? instrumentów finansowych.
Rzeczywiście, koszty społeczne tych pechowych kredytów są ogromne. Uregulowanie sytuacji ?frankowiczów? w trybie ustawowym okazało się niemożliwe. Rzadko jednak debatuje się w Polsce nad tym, na co kredytobiorcy przeznaczyli źle lub pochopnie pożyczone pieniądze. Często ich entuzjazm i nadzieje pogrzebane zostały podwójnie ? najpierw przez zły kredyt, a następnie przez złą lokalizac...