Uff… Długie i denerwujące oczekiwanie na projekt ustawy o OZE oraz znacznie krótsze, a także również irytujące „konsultacje społeczne” mamy wreszcie za sobą. Krytyka projektu wprawdzie nie ucichła, lecz kolejny ruch należy do Ministerstwa Gospodarki, które ma teraz czas – oby niezbyt długi! – na analizę proponowanych zmian. Trudno przewidzieć, jaka będzie liczba i „głębia” poprawek wprowadzonych do projektu. Na pewno nie wszystkich one usatysfakcjonują, bo żeby tak było, musiałby powstać całkiem nowy – i też pewnie niedoskonały – projekt. A na to się nie zanosi i… nie ma czasu! Premier Waldemar Pawlak zapowiedział, że w lipcu ustawa będzie gotowa, co oznacza, że trzeba się bardzo spieszyć. Owszem, pośpiech nie jest dobrym doradą (ani mocną stroną rządzącej koalicji), ale kolejne stracone miesiące byłby z pewnością „większym złem”. Więc – tempo!
I jeszcze raz – tempo! Bo cywilizowany świat bynajmniej na nas nie czeka. Przeciwnie: szybko pędzi do przodu! Bodaj w każdej dziedzinie energetyki odnawialnej postęp technologiczny jest stały i duży. Ostatnio mogłam się o tym przekonać, zwiedzając berlińskie targi Solar Energy. Ewidentnym symptomem postępu w fotowoltaice jest spadek cen ogniw. Podobnie jak w branży informatycznej ceny szybko maleją, a parametry urządzeń okazują się coraz lepsze. Bardzo możliwe, że w niezbyt odległej przyszłości fotowoltaika nie będzie wymagała systemu finansowej pomocy.
Ale czy również w Polsce? Przecież u nas produkcja ogniw pozostaje „niedorozwinięta”. Paradoksalnie jednak może nam to wyjść na dobre, bo w ten sposób mamy szansę wystartować z produkcją ogniw następnej generacji – o wiele wydajniejszych niż dotychczasowe. Oto bowiem chemicy z Massachusetts Institute of Technology odkryli, że użycie nanorurek węglowych pozwala aż sto razy większą koncentrację energii słonecznej niż w standardowych ogniwach fotowoltaicznych! To dopiero jest postęp!
Nanoruki mogą działać jak anteny i skupiać energię słoneczną, umożliwiając wytwarzanie mniejszych, ale wydajniejszych urządzeń zasilanych energią ze słońca. Po więcej szczegółów odsyłam do artykułu pod trochę socrealistycznym tytułem: „Nanorurki w służbie fotowoltaiki”. Sam temat jest jednak całkiem realistyczny, a w Polsce, gdzie nasłonecznienie nie dorównuje np. temu z Florydy, opisywane rozwiązania mogą stać się prawdziwą rewelacją. Bo zamiast pokrywać ogniwami całe dachy, można będzie zainstalować małe ogniwa z antenami przekazującymi im fotony. O innych… świetlanych perspektywach dla energetyki, wynikających z użycia nanomateriałów, można przeczytać w innym artykule, który również polecam.
Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna