Jadąc ulicami miasta, ani żaden kierowca, ani pasażerowie raczej nie zaprzątają sobie głowy stanem jezdni. Do czasu, gdy samochód nagle wpadnie w dziurę lub zatrzęsie się na pofałdowanym asfalcie. 

Zdarzenie takie nie tylko grozi uszkodzeniem samochodu, ale przed wszystkim jest niebezpieczne dla kierujących i pasażerów. Wprawdzie przy współczesnej technice drogowej nie zdarza się to zbyt często, ale nawet jeśli nic złego się nie stanie, to na pewno sytuacja taka nie należy do przyjemnych. Tak jak nie należy do przyjemności jazda po istniejących jeszcze gdzieniegdzie nawierzchniach nazywanych dowcipnie przez Francuzów „têtes des chats”, czyli po naszemu… kocich łbach. I to w sytuacji, gdy samochody mają gumowe opony i doskonałe amortyzatory.

Turkot kocich łbów

Jednak wrażenia odczuwane w takich przypadkach przez podróżujących są tylko muśnięciem w porównaniu z tym, co każdego dnia przeżywali mieszkańcy dawnych miast. Zwłaszcza w Warszawie, gdzie nawierzchnia wykonywana była właśnie z kamieni polnych, które – jak mówiono – „przyroda nie bez ważnych przyczyn umieściła na naszych gruntach”. Dlatego już od końca XVIII w. zamiast opłaty rogatkowej stosowany był „(…) zwyczay składania kamienia iednego od każdey fury, na targi z produkt...