– czyli BHP przy robotach na sieci kanalizacyjnej

Roman Ćwiertnia
Tomasz Ćwiertnia

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z 1 października 1993 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy eksploatacji, remontach oraz konserwacji sieci kanalizacyjnych, prace w kanałach ściekowych powinny być prowadzone w sposób zapewniający bezpieczeństwo i higienę pracy, przewidziany w projekcie organizacji robót lub w zakładowej instrukcji technologicznej, które sporządza zakład lub wydział eksploatacyjny.

Dla robót remontowych, konserwacyjnych i eksploatacyjnych należy określić m.in. przewidywane metody pracy i liczbę pracowników stanowiących brygadę wykonującą swoje zadanie.
Tutaj, niestety, dla kierownika zakładu lub wydziału eksploatacyjnego momencie zaczyna się problem. Zgodnie z ww. rozporządzeniem brygada wyznaczona do pracy w kanale powinna składać się co najmniej z czterech osób, z których dwie mogą pracować w kanale, a pozostałe dwie powinny stanowić ich ubezpieczenie.
Jednakże mówiący o tym paragraf dotyczy pracy w kanale przełazowym, a więc o wysokości lub średnicy równej lub większej od 1000 mm.
Powstaje więc pytanie, co z kanałami nieprzełazowymi o wysokości lub średnicy mniejszej niż 1000 mm, które stanowią zdecydowaną większość (ok. 80%) uzbrojenia skanalizowanej zlewni.

Do prowadzenia w kanale prac eksploatacyjnych, polegających na jego hydraulicznym czyszczeniu lub hydraulicznym usuwaniu zatoru, powinny być zatrudnione trzy osoby
(Fot. T. Ćwiertnia.)

Obecnie czyszczenie kanałów nieprzełazowych lub usuwanie zatorów zarówno w tych kanałach, jak i w przykanalikach (przyłącza kanalizacji sanitarnej i ogólnospławnej) odbywa się hydraulicznie strumieniem wody pod ciśnieniem. Do tego celu używane są specjalne samochody. DTR-ka (dokumentacja techniczno-ruchowa – przyp. red.) lub instrukcja eksploatacji takiego samochodu wymaga do jego obsługi dwóch pracowników.
Wielkość zatrudnienia stanowi dla firmy koszty stałe, czyli im mniejsza liczebnie załoga, tym firma ponosi mniejsze koszty. W tym momencie należy odpowiedzieć na pytanie, czy dwóch pracowników mogących obsługiwać samochód to liczba wystarczająca do prac eksploatacyjnych w kanale?
Naszym zdaniem nie. Do prowadzenia w kanale prac eksploatacyjnych, polegających na jego hydraulicznym czyszczeniu lub hydraulicznym usuwaniu zatoru, powinny być zatrudnione trzy osoby. Poniższe przykłady potwierdzają potrzebę takiego składu osobowego samochodu specjalnego do hydraulicznego czyszczenia sieci kanalizacyjnej.

Potrzebne trzy osoby
W pierwszym przypadku pracownik przebywa przy uruchomionym samochodzie, obsługując zamontowane na nim urządzenia oraz pilnując samochodu. Pozostałe osoby prowadzą prace związane z udrożnieniem kanału lub przykanalika. Ponadto bardzo często zdarza się, że wąż przeciągany jest przez bramy, klatki schodowe i piwnice oraz innego typu pomieszczenia w celu dotarcia do studzienki kanalizacyjnej lub czyszczaka. W takiej sytuacji owa trzecia osoba może również sprawować nadzór nad wężem.
Innym przykładem może być czyszczenie kanału metodą hydrauliczną przy użyciu samochodu specjalistycznego. Zgodnie z przepisami, przy tej pracy dodatkowo muszą być otwarte dwa włazy studzienek (komór) kanalizacyjnych, po jednej z każdej strony studzienki, do której wprowadzamy dyszę. Otwarcie owych włazów ma na celu przewietrzenie kanału. Podczas tych prac w otoczeniu studzienek kanalizacyjnych często gromadzą się osoby postronne (gapie). Jak zapewnić im bezpieczeństwo w przypadku dwu osobowej brygady? Zdarzają się przecież wypadki.
Przeciąganie przez jednego pracownika 100-metrowego odcinka węża ze szpuli stanowiącej wyposażenie samochodu specjalnego do miejsca jego wprowadzenia w kanał wymaga dużego wysiłku fizycznego, a przeciąganie go przez pomieszczenia jest wręcz niemożliwe. Należy pamiętać, że drugi pracownik nie może pierwszemu w tym pomóc, ponieważ w tym czasie obsługuje urządzenia stanowiące wyposażenie samochodu.

Ukarany za ciekawość
Mniej więcej dwa lata temu pracująca brygada (dwu-osobowa ) usuwała zator w kanale metodą hydrauliczną. Dysza wprowadzona w kanał odbiła się o przeszkodę (zator), zawróciła i przez studzienkę kanalizacyjną „wyskoczyła” z kanału. Poszkodowana została postronna osoba przyglądająca się prowadzonym pracom, która wbrew znakom i tablicom ostrzegawczym zbliżyła się do studzienki. Nastąpiło uszkodzenie ciała w takim stopniu, że konieczna była operacja chirurgiczna i pobyt w szpitalu.
W tym przypadku sprawą zajęła się prokuratura, czego konsekwencją jest proces sądowy, trwający do dziś. Oskarżeni zostali kierownik i brygadzista. Biegli sądowi w tym procesie wykazują, że brygada dwuosobowa nie posiadała zgodnego z przepisami BHP stanu osobowego do pracy w kanale oraz że w takim przypadku odpowiedzialność za powyższe ponosi kierownik i brygadzista. Podkreślić jednak należy, że skład osobowy brygady był zgodny z DTR-ką obsługi samochodu.

Określić liczebność
Jak widać, podczas prac eksploatacyjnych w kanałach nieprzełazowych zdarzają się wypadki. Dlatego chcielibyśmy zaprosić do dyskusji, która doprowadzi do jednoznacznego określenia liczebności brygady stanowiącej załogę samochodu specjalnego do hydraulicznego czyszczenia sieci kanalizacyjnej.
Wieloletnie doświadczenia związane z problemami eksploatacyjnymi sieci kanalizacyjnych rodzą pytanie – jak dwóch pracowników stanowiących załogę takiego samochodu specjalnego może obsługiwać i jednocześnie zabezpieczyć samochód, wąż, miejsce pracy oraz bezpiecznie tą pracę wykonywać?
Naszym zdaniem jest to praktycznie niemożliwe. Uważamy, że przepisy BHP dotyczące pracy przy eksploatacji – czyszczeniu sieci kanalizacyjnej, określające liczbę pracowników czyszczących kanał przy użyciu ww. samochodu powinny tę liczbę określać w sposób jednoznaczny i że powinny to być trzy osoby.
W ostatnim z przykładów, biegli sądowi i przedstawiciele inspekcji pracy nie mają wiedzy wynikającej z doświadczeń eksploatacyjnych sieci kanalizacyjnej, a zaistniały wypadek interpretują, opierając się na wiedzy teoretycznej i własnej wyobraźni. Dyskusja w tym temacie jest potrzebna, gdyż jest to problem, którego istnienie nie jest brane pod uwagę i o którym się nie myśli do czasu, aż nie dojdzie do wypadku, a wtedy następuje szukanie winnych, którymi przeważnie zostają przez sąd określeni: kierownik, mistrz, brygadzista.
Wiadomo, że większa liczbowo załoga samochodu specjalnego to większy koszt stały dla firmy, a ze względów ekonomicznych dąży się do jego minimalizowania, należy jednak postawić sobie pytanie – czy aspekt ekonomiczny jest ważniejszy od bezpieczeństwa, a niejednokrotnie życia ludzkiego?
Pamiętajmy, że zadaniem eksploatacji sieci kanalizacyjnej jest utrzymanie ciągłego odpływu ścieków i wód opadowych do wylotu do oczyszczalni. Do wykonania tego zadania konieczne jest m.in. utrzymanie przewodów kanalizacyjnych, uzbrojenia, urządzeń i obiektów kanalizacyjnych w pełnej sprawności oraz bardzo szybkie usuwanie zatorów i uszkodzeń.
Brygady eksploatacyjne (kanałów nieprzełazowych) powinny posiadać więc taki stan liczbowy, aby wykonanie tego zadania było bezpieczne dla załogi i otoczenia oraz odbywało się w sposób optymalny pod względem technicznym, technologicznym i ekonomicznym.

Jak radzą sobie z problemem

Klemens Słotwiński, kierownik Działu Sieci Kanalizacyjnej, PWiK Olsztyn
Zgodnie z instrukcją wydaną przez producenta samochodów czyszczących, zarówno do obsługi samochodów czyszczących kanały pod ciśnieniem (SC), jak i zbierających osad (SW), kierujemy dwóch pracowników obsługi, z czego jeden to kierowca, a drugi operator. Natomiast w przypadku samochodów kombinowanych, tj. takich, które pełnią funkcję zarówno samochodu czyszczącego jak i odbierającego osad – wymagana jest obsługa trzech pracowników – jeden kierowca i dwóch operatorów poszczególnych części składowych samochodu.

Mieczysław Ropa, specjalista ds. bhp, MPWiK Kraków
U nas od dłuższego czasu są to tylko dwie osoby – kierowca i jego partner, obaj wykonują czyszczenie. Dawniej, przy starszych samochodach, gdy trzeba było, by w kabinie ktoś siedział i sterował, były to trzy osoby. Teraz jednak zakupiliśmy porządne samochody i wszystko odbywa się z pulpitu sterowniczego przy wężu. W końcu jest to praca na ulicy, samochód jest oświetlony, pracownicy mają też kamizelki. Jeśli będzie ich trzech, to tylko więcej osób będzie się kręciło po jezdni. Także klapy kanałowe są teraz innej konstrukcji, kiedyś były one cięższe i trzeba było dwóch osób do ich podniesienia. Ważny jest też oczywiście aspekt ekonomiczny.

Andrzej Stróż, kierownik Działu Kanalizacji, PWiK Ruda Śląska
My stosujemy zasadę, iż brygada, która pracuje na sieci kanalizacyjnej, musi składać się minimum z trzech osób. Mamy tak wpisane w naszych przepisach bhp. Efektem tego jest zwiększone bezpieczeństwo ludzi, bo gdyby coś się stało osobie w studzience, to, nawet posiadając wszystkie wymagane przepisami urządzenia: statyw, autoblok i wyciągarkę, jedna osoba nie ma szans wyciągnąć drugiej. Jadąc do takiej pracy, nie można przecież liczyć na to, że nie trzeba będzie zejść na dół. W przypadku kanałów nieprzełazowych zdarza się, iż w studzienkach inspekcyjnych znajdują się jakieś nieczystości np. kamienie czy cegła, wtedy trzeba tam zejść.

Marek Skarzewski, kierownik Wydziału Sieci Kanalizacyjnej, ZWiK Łodź
Praca przy czyszczeniu kanalizacji samochodem ciśnieniowym uznawana jest za pracę na czynnym kanale, a przepisy mówią, że minimalny skład brygady to cztery osoby. To rodzi dylemat, gdyż teoretycznie do obsługi samochodu ciśnieniowego wystarczą dwie osoby. W Łodzi do obsługi samochodów SC, czyszczących kanały nieprzełazowe, wysyłamy trzech ludzi – kierowcę i dwie osoby do obsługi. Czyli, jeżeli chodzi o przepisy, jest to niewystarczająca ilość. Jednak czyszczenie hydrodynamiczne sieci kanalizacyjnej przy użyciu tego samochodu w większości przypadków nie wymaga wchodzenia do kanałów. Jest specjalne oprzyrządowanie do wprowadzania węża ciśnieniowego do kanału rurowego. Jeżeli natomiast zachodzi potrzeba zejścia w dół, to z danego rejonu dojeżdża brygada, która wspomaga pracę samochodu SC. W kanałach przełazowych, gdzie ludzie wchodzą do środka, przestrzegamy bezwzględnie przepisu mówiącego o czterech osobach.

Marian Klocek, kierownik sieci wod-kan, MZWiK Nowy Targ
Mając nowoczesne samochody, do pracy takiej wystarczy kierowca i operator, a znam miasta, gdzie kierowca jest jednocześnie operatorem i radzi sobie sam. W starszych samochodach, gdzie węże trzeba było montować ręcznie, kierowca i jeden operator nie daliby sobie rady, ale w nowoczesnych samochodach, które można już sterować pilotem, dwie osoby wystarczą. Stosowanie się do przepisów byłoby absurdalne i podważające całkowicie zdolności techniczne tego auta. Dodatkowe osoby byłyby zbędne. My mamy jeden taki nowoczesny samochód i pięć starszych. Czyli w przypadku tych pięciu jest to trzech ludzi, natomiast przy tym nowym dwóch.


Śródtytuły od redakcji