Dla wielu termin „miejskie rolnictwo” to oksymoron – rolnictwo to wieś, miasto to przemysł. Takie rozróżnienie zostało wdrukowane w nasze mentalne wyobrażenia świata. Czy jednak słusznie? Miasto stanowi także przestrzeń dla produkcji żywności, a najlepszym tego przykładem są ogródki działkowe.

Polski Związek Działkowców podaje, że w kraju istnieje 900 tys. działek o łącznej powierzchni 40 tys. ha, którymi zajmuje się 4 mln osób. W latach 80. XX w. ROD-y produkowały rocznie 700 tys. t warzyw i owoców. To pokazuje potencjał produkcyjny miast. Zresztą gospodarstwa rolne wciąż działają w granicach administracyjnych polskich metropolii. Należy pamiętać, że grunty rolne to m.in. grunty orne, łąki, pastwiska, sady i nieużytki. Zajmują one 22,5% powierzchni Warszawy, ponad 30% Poznania czy Gdańska i 43% Krakowa. By przekonać się o tym samemu, w grodzie Kraka wystarczy wybrać się na Pola Witkowickie, gdzie rośnie rzepak lub zboże – to ledwie 4 km od Rynku Głównego!

Ogrodnicza rewolucja

Na świecie rozwija się ruch miejskiego ogrodnictwa, powstają kolejne farmy i ogrody społeczne. Od czasów pandemii COVID-19 mieszkańcy na nowo odkrywają potencjał balkonów jako kuchennych ogródków, w których uprawiają zioła lub pomidory. Polskie miasta także zachęcają do tego, by mieszkańcy dołącza...