Wyjątkowo w tym wydaniu zmieniliśmy formułę „Punktu widzenia”. Nie prezentujemy różnych poglądów na jakiś problem. Przedstawiamy natomiast zagadnienie odgarniania śniegu z jezdni i chodników w kontekście stanu prawnego i doświadczeń wybranych miast.

(red.)



Obowiązek usuwania (pozbycia się) śniegu z ulic – zarówno jezdni, jak i chodników – nakłada na ich zarządców ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Sposób realizacji tego obowiązku stanowi element prawa lokalnego – uchwalanego przez samorządy. Zwykle wygląda to tak, że zarządcy określonej nieruchomości odgarniają śnieg z jezdni i chodników na wskazane miejsce obok drogi.
Przepisy mówią jednoznacznie, że odgarniać śnieg należy w taki sposób, by nie utrudniał on korzystania z drogi – dotyczy to też chodników i przejść dla pieszych. Zatem zaleganie pryzm śniegu przy krawężnikach w miejscach, gdzie są przejścia czy tam, gdzie blokują dostęp do przycisków sygnalizacji świetlnej jest sprzeczne z prawem, choć często tak właśnie się dzieje.
Prawo wodne reguluje dopuszczany skład chemiczny wód odprowadzanych do zbiorników wodnych. Oznacza to, że śnieg zgarniany z ulic nie może być wywożony wprost do rzek ani spławiany kanalizacją deszczową, gdyż zawiera substancje chemiczne powodujące topnienie lub materiały poprawiające przyczepność (piasek). Dlatego też, pozostawienie mieszaniny śniegu i środków chemicznych (przy braku nadzoru nad ich ilością) na poboczu drogi by sama stopniała nie jest zgodne z obowiązującym prawem, choć taka właśnie praktyka jest najczęstsza.
W używanych obecnie nowoczesnych urządzeniach do zwalczania skutków zimy stosowana jest solanka zamiast soli (NaCl) lub innego środka chemicznego w postaci stałej, pozwalając na precyzyjne dozowanie tych szkodliwych dla środowiska substancji. Pozostaje tylko ustalić i kontrolować ilości użytych środków chemicznych, tak aby ścieki trafiające do kanalizacji zawierały ich mniej niż stężenia dopuszczalne (określone przez zarządcę sieci). Możliwe byłoby wówczas spławianie śniegu w specjalnych (wyposażonych w osadniki piasku) studzienkach kanalizacyjnych – tak, jak robiono dawniej.
Zasady stosowania środków chemicznych na ulicach, placach i innych drogach publicznych regulowało rozporządzenie Ministra Administracji, Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska z dn. 5 września 1980 r., zostało jednak uchylone z dniem 1 stycznia 1999 r przez ustawę z 24 lipca 1998 r. o zmianie niektórych ustaw określających kompetencje organów administracji publicznej – w związku z reformą ustrojową państwa. Obecnie kwestie zasady stosowania środków chemicznych regulują na podległych terenach wojewodowie. Nie wszyscy jednak wydali takie zarządzenia.
Częsta dziś praktyka zostawiania śniegu na obrzeżach ulic wynika z jednej strony z urynkowienia usług komunalnych, co sprawia, że firmy chcą oszczędzać na wszystkim, z drugiej, brakiem odpowiedniej liczby pracowników zajmujących się w urzędach gmin kontrolą pracy utrzymujących porządek.
Dodatkowym zagrożeniem dla środowiska jest to, że odrzucany przez pługi zanieczyszczony chemicznymi substancjami śnieg tworzy pryzmy także na trawnikach, gdzie nie sprzątany zagraża roślinności a także wodom podziemnym.

Grzegorz Banasiak,
Ośrodek Badawczo Rozwojowy Ekologii Miast – Łódź



W Olsztynie sprzątają firmy wynajęte w drodze przetargu, jest ich kilka, jedne zajmują się jezdniami, inne chodnikami, schodami itp. Wymagania sprzętowe narzuca MZDMiZ przy przetargu.
Akcja sprzątania ulic zaczyna się w pół godziny od rozpoczęcia opadu, a jeśli pogotowie zimowe zostało zawieszone – w ciągu godziny. MZDMiZ prowadzi całodobowe dyżury, ma też 13 pracowników do kontroli wykonanych prac, dyżurujących w systemie 12 godzinnym. Śnieg początkowo przepychany jest w miejsca, w których nie utrudnia ruchu, następnie wywożony na składowiska wskazane przez Wydział Ochrony Środowiska UM.

Mariusz Hrehorowicz,
kierownik Wydziału Utrzymania,
Miejski Zarząd Dróg, Mostów i Zieleni w Olsztynie



Śnieg ze szczecińskich ulic sprzątany jest przez dwie firmy. Miasto podzielono na dwie strefy, prawo – i lewobrzeżną, trzecia firma sprząta przystanki komunikacji miejskiej. Wszystkie wyłaniane są w przetargu, w którym takie same szanse ma spółka powstała wskutek przekształceń dawnego zakładu budżetowego, jak firma w której miasto nie ma i nie miało udziałów.
Mamy przygotowane wysypisko, gdzie wywozi się nadmiar śniegu, zwykle nie ma jednak potrzeby, by z niego korzystać, bo w Szczecinie większe opady to rzadkość. Nie przypominam sobie, żeby w ciągu ostatnich 5 lat pojawiła się konieczność wywożenia śniegu – zwykle cienka warstwa szybko topnieje i spływa do kanalizacji deszczowej. Kontrolą odśnieżania zajmują się pracownicy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego.

Dariusz Wołoszczuk,
rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie



W Krakowie w pierwszej kolejności odśnieża się jezdnie. Chodniki, zgodnie z prawem pozostawia się do oczyszczenia zarządcom posesji. Śnieg po odgarnięciu zalega w pryzmach pomiędzy jezdnią a chodnikiem, aż stopnieje. Wywożony na wyznaczone wysypisko jest tylko z terenów, gdzie bardzo przeszkadza pieszym – ze ścisłego Śródmieścia, zwłaszcza Rynku. Podejścia do przejść dla pieszych odśnieża się w ostatniej kolejności. Taką praktykę narzucają względy finansowe.
Odśnieżają u nas prywatne firmy, wyłonione w drodze przetargu. Miasto podzielone jest na 5 stref. Według umów, w 2 godziny po ustaniu opadu jezdnie muszą być czyste. W praktyce, wymagania prezydenta miasta są większe – jezdnie mają być czarne jeszcze podczas opadów. Stopień, w jakim firmy radzą sobie z większymi wymaganiami ma wpływ na rozstrzygnięcia kolejnych przetargów. Nad prawidłowością odśnieżania czuwają pracownicy Zarządu Dróg i Komunikacji, sztab Akcji Zima mieści się przy MPK, korzystając ze środków łączności tego przedsiębiorstwa.

Robert Manys,
Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska,
Referat ds. Układu Drogowego Zarządu Dróg i Komunikacji, Kraków



Na wrocławskich ulicach śnieg sprzątają prywatne firmy na zlecenie ZDiK, z chodników też, chyba, że przylegają do posesji, wtedy, zgodnie z ustawą odpowiedzialność za odśnieżenie chodnika ponosi zarządca posesji. Firmy utrzymania zimowego reagują na podstawie prognoz pogody i wskazań 5 własnych stacji meteo.
Założenie jest takie, że na 2 godziny przed spodziewanym opadem ulice mają być przygotowane – posypywane mieszaniną soli z piaskiem lub zroszone solanką, a w ciągu 4 godzin od ustąpienia opadu – zgodnie z przepisami – sprzątanie ma być ukończone.
Kontrola pracy zajmuje się ZDiK, w czym pomaga mu system GPS – inspektor wie, gdzie znajdują się pojazdy, czy mają opuszczone lemiesze i czy aktualnie sypią. Inspektor ma możliwość reagowania w czasie rzeczywistym.
Śnieg z przejść dla pieszych usuwany jest na bieżąco tam, gdzie ulica nie przylega do posesji – pilnuje tego ZDiK. Tam, gdzie chodnikiem powinny zajmować się administracje budynków, jest dużo gorzej, ale jako zarządca dróg nie mamy uprawnień do egzekwowania właściwych zachowań.
Śnieg nie jest usuwany z obrzeży ulic poza przejściami i miejscami, gdzie utrudnia ruch. Stężenie solanki w śniegu pozostającym przy krawężnikach jest jednak na tyle małe, że nie zagraża środowisku – rzecz jest potwierdzona badaniami i konsultowana z organizacjami ekologicznymi. Przy wielkich opadach zdarzało się, że składowaliśmy śnieg nad Odrą, ale wówczas nie zawierał on soli. Na co dzień nie robimy tego, bo przy takim nagromadzeniu śniegu zbyt dużo solanki mogłoby trafiać do rzeki.

Krzysztof Kiniorski,
rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Komunikacji, Wrocław