W wywiadzie, który ukazał się w czerwcu ub.r. w „Przeglądzie Komunalnym”, powiedział Pan, że „najważniejszym celem będzie zbudowanie strategii dla Funduszu i zorganizowanie jego działalności tak, aby był on modelową instytucją publiczną, efektywną, przejrzystą, przyjazną beneficjentom”. Czy powstała już taka strategia?
Tak, mamy strategię na lata 2009-2012, a główny nacisk w niej został położony na wsparcie beneficjentów zaangażowanych w wypełnienie zobowiązań akcesyjnych dotyczących ochrony środowiska, jak również na wsparcie rozwoju odnawialnych źródeł energii. To są te kluczowe cele na najbliższe lata.
Strategia jest dokumentem ogólnym, który pokazuje przede wszystkim cele i sposób ich osiągnięcia, plan czasowy i wskaźniki, które pozwalają na monitorowanie postępu. Natomiast wiele procedur modyfikujemy. Zasadnicza zmiana polega na tym, że przechodzimy na programowanie działalności Funduszu na wzór i podobieństwo programów unijnych, tzn. staramy się, żeby potencjalny wnioskodawca miał w jednym dokumencie informacje, na co chcemy przeznaczyć przyznane mu środki, w jakiej kwocie, kiedy będzie realizowany ten program oraz jakie są kryteria wyboru itd. Myślę, że to uczyni naszą działalność bardziej przejrzystą i ułatwi z nami współpracę. Z kolei druga zasada jest taka, że staramy się w coraz większym stopniu opierać na procedurach konkursowych. Formuła ta pozwala na szybkie wybranie najefektywniejszych i najlepiej przygotowanych inwestycji w sposób przejrzysty i rzetelny.
Jaką pozycję w strategii zajmuje finansowanie przedsięwzięć z zakresu odnawialnych źródeł energii (OZE)? Jakie zarezerwowano na ten cel kwoty?
To ważny punkt w naszej działalności. Chociaż jeszcze ważniejsze jest to, żebyśmy dobrze i szybko wypełniali wymagania unijne, głównie w obszarze gospodarki komunalnej czy w zakresie zarządzania środowiskiem w przedsiębiorstwach. Na to kładziemy bardzo duży nacisk i prowadzimy wiele konkursów w ramach wykorzystania środków z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
Natomiast odnawialne źródła energii są tym drugim istotnym zagadnieniem. Także w tej dziedzinie mamy pewne zobowiązania akcesyjne związane z pakietem klimatyczno-energetycznym, które są istotne dla naszej gospodarki. Narodowy Fundusz przygotował w tym zakresie program wspierający inwestycje wykorzystujące odnawialne źródła energii przez najbliższe cztery lata w kwocie półtora miliarda złotych. Dofinansowanie zaplanowano w formie piętnastoletnich pożyczek, ze stałą, 6-procentową stopą, obsługujących do 75% nakładów inwestycyjnych. Zgodnie z naszymi obietnicami w marcu został ogłoszony pierwszy konkurs w ramach tego programu. Liczymy na wiele wartościowych wniosków.
Jednym z elementów antykryzysowego programu europejskiego wg prasowych doniesień są inwestycje w OZE. Czy uważa Pan, że zwiększenie pomocy na inwestycje w OZE będzie jednocześnie działaniem antykryzysowym?
Tak. Konstrukcja tego instrumentu jest adekwatna do sytuacji na rynku finansowym. Obecnie banki bardzo niechętnie udzielają kredytów, a już zupełnie nie chcą wziąć na siebie dużego ryzyka, które jednak jest związane z inwestycjami OZE. O ile jeszcze rok temu planowaliśmy, że nasze wsparcie będzie raczej funkcjonowało w formie dotacji, o tyle obecnie proponujemy je w postaci pożyczek, m.in. dlatego, że inwestycje w OZE przy bardzo wysokiej cenie zielonych certyfikatów w zasadzie są rentowne. Należy również stwierdzić, że w aktualnej sytuacji kryzysowej inwestorzy mają problemy z domknięciem montażu finansowego. Nasza rola względem sektora bankowego polega właśnie na pomocy w wypełnieniu tego wymogu. Już teraz dochodzą do mnie sygnały, że nawet przedsięwzięcia, które miały zapewnione finansowanie poprzez kredyt bankowy, obecnie napotykają trudności w wykazaniu przed bankiem, iż ta inwestycja w dalszym ciągu dobrze rokuje i można te środki uruchomić. Mam nadzieję, że w najbliższych latach sytuacja na rynku bankowym zmieni się. Ale żeby nie stracić tego czasu, środkami NFOŚiGW damy silny impuls prorozwojowy, co przełoży się pośrednio na ogólną sytuację gospodarczą. Wiele z tych inwestycji wymaga przecież tradycyjnych usług i materiałów budowlanych oraz pomocniczych, pobudzających w efekcie lokalne rynki pracy. Jestem przekonany, że taka działalność w pełni wpisuje się w pakiet antykryzysowy. W mojej ocenie właśnie OZE mogą stanowić ważny element polityki ekologicznej oraz ekonomicznej w antykryzysowych działaniach rządu. Z tego względu należy zwrócić na nie szczególną uwagę.
A kto będzie mógł się ubiegać o pomoc?
Jesteśmy otwarci na wszystkich wnioskodawców. Nie ma znaczących ograniczeń. Wiele zależy od charakteru inwestycji. Są pożyczki na duże przedsięwzięcia powyżej 10 milionów zł i na takie, które będą dostarczały ciepło czy też elektryczność do sieci. Zakładamy, że uda nam się w efekcie wesprzeć budowę 300 MWe odnawialnych źródeł energii i 50 MWe w kogeneracji przy użyciu tych środków.
Alokując pieniądze, pogrupowaliśmy inwestycje, m.in. na te oparte na spalaniu biomasy oraz biogazu, i na nie przeznaczamy 40% budżetu. Na energetykę wiatrową 25%, na energetykę wodną i geotermię 20% i na kogenerację 15% budżetu. Chcemy sprawdzić, jakie jest zainteresowanie inwestorów w różnych obszarach. Zamysł ten przekłada się na warunki pierwszego konkursu. Chcemy zachować elastyczność w dysponowaniu środkami. Jeśli wyniki konkursu wskażą nam, w których obszarach nie ma dostatecznego zainteresowania, wówczas prawdopodobnie skierujemy je tam, gdzie jest większy popyt.
A czy obszarowo zastosowano jakieś zróżnicowanie? Czy np. tereny wiejskie będą preferowane bardziej niż inwestycje w mieście?
Nie ma takiego zróżnicowania z tego względu, że my wychodzimy od głównego celu, jakim jest redukcja emisji CO2, w dostarczaniu energii elektrycznej czy ciepła do sieci. Tak więc dla nas lokalizacja nie jest tak ważna, bo wiadomo, że ocieplenie klimatu jest problemem globalnym, a to, gdzie redukuje się emisję CO2, nie ma znaczenia.
Wymagania unijne odnośnie dostarczania energii z OZE dotyczą całego kraju, nie ma więc potrzeby, by preferować inwestycje wg lokalizacji.
Unia Europejska wycofuje się np. z dopłat do plantacji roślin energetycznych od 2010 r. z uwagi na małe zainteresowanie rolników. Czy widzi Pan jakąś możliwość wsparcia?
Nie, w tym programie nie przewidujemy takiego wsparcia. Natomiast odniosę się do tego, gdzie ta biomasa jest zużywana. Stawiamy na rozproszoną energetykę, więc ograniczamy moc elektryczną instalacji opartej na biomasie czy biogazie do 3 MW dla produkcji energii elektrycznej, a jeżeli jest to instalacja dająca ciepło – do 20 MW cieplnych.
Dla mnie rozwój OZE wpisuje się w paradygmat rozproszonej energetyki, czyli bilansowania popytu i podaży energii na rynku lokalnym. To ma wiele ciekawych aspektów, np. zapewnienie odpowiedniej jakości usług energetycznych na terenach słabo zurbanizowanych, gdzie występują trudności związane ze słabością sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. Poprawa mogłaby nastąpić np. poprzez zagęszczenie tych sieci, doprowadzenie energii z innej strony, żeby każdy klient był niejako zasilany z dwóch kierunków. To lokalne nowe źródło prądu stanie się drugim punktem zasilania. Jednak takie inwestycje są bardzo kosztowne. Można zatem zauważyć, że każdy odbiorca będzie dysponował energią elektryczną z systemowej elektrowni za pośrednictwem sieci, czyli tak jak dotychczas, ale będzie również czerpał prąd np. z lokalnej biogazowni. Jeżeli nastąpi np. przerwa w dostawach z sieci systemowej lub gdzieś zostanie uszkodzona sieć przesyłowa, to właśnie ta podaż będzie stabilizowana przez lokalne rozproszone źródła. A zatem jest to kolejny pozytywny aspekt rozwoju energetyki odnawialnej, zwłaszcza w odniesieniu do biogazowni, w której łatwiej sterować produkcją energii elektrycznej.
Kierunek jest zgodny z polityką Ministerstwa Gospodarki – małe generacje rozproszone. Brakuje jednak przemysłu pracującego na rzecz OZE. Czy przewiduje Pan jakieś wsparcie dla jego rozwoju?
Podzielam ten pogląd. Polska czerpałaby wiele korzyści, gdyby przemysł produkujący na potrzeby OZE rozwinął się. Wiemy, że z jednej strony są to bardzo zaawansowane technologie, które zostały wytworzone w oparciu o wieloletnie doświadczenia, a z drugiej strony ich opłacalność bardzo zależy od skali produkcji. Trudno ocenić, czy chłonność polskiego rynku jest wystarczająca, żeby budowa fabryki na terenie Polski okazała się opłacalna.
Ciągle cechuje nas brak perspektywicznego myślenia o korzyściach z inwestycji w OZE. Przykładowo kilka lat temu nie zadecydowano o innym źródle gazu. Niemcy postawili na fotowoltaikę, obecnie drogą, ale rokującą znaczne korzyści. Czy rozważy Pan możliwość finansowania fabryki modułów fotowoltaicznych w Polsce?
Niestety, program, który powstał, nie przewiduje takiej możliwości.
Jaka obecnie kwota znajduje się na subkoncie, na którym gromadzone są pieniądze z kar i opłat zastępczych?
Na razie zebraliśmy ponad 400 milionów. Spodziewamy się, że na początku kwietnia wpłynie dalszych 600 milionów. W miarę otrzymywania środków będziemy je wypłacać. Przewidujemy, że w ciągu czterech lat uzbieramy łącznie ponad 2,5 miliarda zł.
Program, o którym mówimy, to pierwszy etap wspierania OZE. W drugiej połowie tego roku we współpracy z wojewódzkimi funduszami przygotujemy program w kwestii finansowania inwestycji o wartości od miliona do 10 milionów zł. W dłuższej perspektywie (mam nadzieję, że już w przyszłym roku) myślimy o przygotowaniu oferty w zakresie współpracy z bankami komercjalnymi. Wymaga to jednak czasu z uwagi na bardziej złożone instrumenty. Ponadto chcemy, żeby ta oferta była bogata i w miarę możliwości pokrywała wszystkie segmenty rynku.
Zakłada pan zatem wpływ dużych kwot. Na jakiej podstawie zostały wykonane takie obliczenia?
Na podstawie analiz Agencji Rynku Energii.
Jeśli w rozmowach z potencjalnymi beneficjentami wspominam o możliwościach wykorzystania środków z Narodowego Funduszu, to słyszę często odpowiedź, że to droga zbyt długa i uciążliwa. Czy jest szansa na zmiany?
Procedura konkursowa jest dwuetapowa. Najpierw zbieramy uproszczone wnioski po to, żeby ocenić, czy w ogóle projekt kwalifikuje się do realizacji, czy np. jest on zgodny z zasadami pomocy publicznej. Po ocenie wstępnej poinformujemy beneficjentów o przystąpieniu do drugiego szczegółowego etapu konkursu. Następnie dajemy im czas na przygotowanie podstawowych wniosków. Przyznawanie dofinansowania trwa ok. 5-6 miesięcy i odbywa się po ocenie wszystkich wniosków i po sporządzeniu listy rankingowej. Jeżeli po zaakceptowaniu wniosku wstępnego prześlemy do beneficjenta pismo potwierdzające spójność inwestycji z wytycznymi regionalnymi stosowania pomocy publicznej, zgodnymi z unijnymi przepisami o pomocy publicznej, wówczas można zacząć ją realizować. Koszty kwalifikowalne będą liczone już od momentu, kiedy potwierdzimy, iż inwestycja jest zgodna z unijnymi zasadami pomocy publicznej.
Finansowanie geotermii toruńskiej ze środków Funduszu zostało wstrzymane. Czy inne inwestycje geotermalne mogą liczyć na dofinansowanie?
Tak, mogą. Geotermia tworzy jedną kategorię z energetyką wodną. Nie spodziewamy się zbyt wielu wniosków w tym zakresie, ale w programie mamy zarezerwowanych na ten cel łącznie 300 milionów zł. Każdy wniosek bardzo uważnie ocenimy, a są to bardzo trudne projekty.
Czy w obecnych czasach możliwe jest działanie Funduszu bez nacisków politycznych? Tak, jeśli chodzi o bieżące funkcjonowanie funduszu, czego przykładem jest np. tryb przyznawania dofinansowania, oparty głównie na procedurach konkursowych. Przyjmujemy zasady funkcjonowania uwarunkowane przejrzystością oraz powszechnym dostępem do informacji, które są szczególnie ważne przy wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Ufamy, że nasi beneficjenci mają przekonanie, że ich projekty wygrywają lub nie w konkursach, dlatego że decydowały o tym względy merytoryczne, gotowość projektu czy poziom jego zaangażowania, a nie względy polityczne.
Ale to polityka kształtuje instrumenty, naszą strategię, programy, właśnie po to, aby one wpisywały się w zamierzenia rządu. Nie można oczekiwać, że Narodowy Fundusz będzie instytucją, która sama sobie określa cele i kształtuje swoje działania. Jesteśmy nadzorowani przez Ministerstwo Środowiska a nasze działania wpisują się m.in. w pakiet energetyczno-klimatyczny wynegocjowany przez rząd, założenia programu energetycznego państwa czy przyjęty program wychodzenia polskiej gospodarki z recesji gospodarczej. Oddzielenie planowania strategicznych działań NFOŚiGW od bieżącej obsługi unijnych i krajowych funduszy stanowi fundament przy ocenie oddziaływania polityki na wszystkie jednostki, podmioty czy instytucje sektora publicznego.
Może jeszcze parę słów na temat potrzeby oszczędzania energii. Jak Fundusz traktuje te sprawy?
Przeprowadzamy konkurs na termomodernizację budynków publicznych w ramach Priorytetu 9.3 Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Dysponujemy 50 milionami euro na ten cel, choć z pewnością w tym roku nie zostaną wypłacone wszystkie pieniądze. To więcej niż mieliśmy w poprzednim roku. Rywalizacja o te dotacje jest bardzo silna – zebraliśmy aż 135 wniosków, które w sumie dają nakłady inwestycyjne przekraczające 2 mld zł! Ponadto w tym roku Narodowy Fundusz dofinansuje ze środków krajowych 30-40 projektów z listy rankingowej zatwierdzonej w grudniu 2008 r.
Czy osobiście jest pan jest przekonany do odnawialnych źródeł energii?
Tak, jestem przekonany. Uważam, że to jest bardzo ciekawy kierunek dywersyfikowania zaopatrzenia w energię i całym sercem wspieram tę dziedzinę.