Wydawałoby się, że o tym, jak potrzebne są inwestycje w instalacje do zagospodarowywania odpadów, nikogo nie trzeba przekonywać. Nic bardziej mylnego. 

W zasadzie nie ma w Polsce odpadowego projektu, który nie budziłby sprzeciwu czy to lokalnych mieszkańców, czy też osób, które żyją w przekonaniu o szczególnej szkodliwości dla środowiska tego typu budowli.

Syndrom NIMBY

Największy sprzeciw budzi oczywiście budowa spalarni. I nie ma tu najmniejszego znaczenia głos wybitnych specjalistów naukowych i praktyków o tym, że są to instalacje bezpieczne, nieuciążliwe oraz wysoce potrzebne do zmniejszenia negatywnego wpływu odpadów wytwarzanych w miarę rozwoju cywilizacji ludzkiej. 

Następne w kolejności najbardziej oprotestowywane instalacje do zagospodarowywania odpadów to biogazownie i sortownie. Tutaj spotykamy się ze zjawiskiem tzw. syndromu NIMBY (ang. Not In My Back Yard – nie na moim podwórku). Chodzi o protesty społeczne osób, które wyrażają swój sprzeciw wobec tego typu inwestycji realizowanej w ich najbliższym sąsiedztwie, nie zaprzeczając przy tym potrzebie ich realizacji w ogóle. 

Co ciekawe, wszyscy protestujący wytwarzają na co dzień odpady, które powinny trafić do takiej instalacji, ale nie widzą potrzeby, by je lokalizować w tym konkretnym mie...