Luki i niedomówienia w polskich regulacjach prawnych sprzyjają lekceważeniu problemów zagospodarowania wód opadowych. W skrajnych przypadkach występuje tu wręcz zaniechanie. Widać to nawet na obszarach funkcjonujących praktycznie w warunkach zbliżonych do polderów.

Problem zagospodarowania (niekoniecznie kanalizowania) wód opadowych jest znany od dawna. Jego zorganizowane formy, często reprezentujące zaskakujący poziom techniczny, towarzyszyły już pierwszym „miejskim” strukturom osadnictwa. Nawet w średniowieczu, gdy powszechnie lekceważono czynnik higieny komunalnej, bardzo poważnie podchodzono do wód opadowych. W efekcie powstały zupełnie sprawne rozwiązania systemowe, pozostające w eksploatacji przez wiele stuleci. Charakterystycznym przykładem może tu być Gdańsk, gdzie układ cieków (naturalnych i sztucznych) będących odbiornikiem wód opadowych w mieście ukształtował się w okresie od XIV do XVII w. Tworzył on zrównoważone rozwiązanie systemowe i przy pewnych relatywnie niewielkich zmianach przetrwał aż do końca XIX w., będąc elementem pierwszego współczesnego (nadal eksploatowanego) systemu kanalizacji miejskiej (rys.).
Zagospodarowanie wód w pierwotnym okresie sprowadzało się głównie do ich kanalizowania. Niezależnie od aktualnych ocen należy pamiętać, że co najmniej do początkowych dekad XX w. kanalizowano obszary zwarte, intensywni...

Wykup dostęp do płatnych treści Portalu Komunalnego!

Chcesz mieć dostęp do materiałów Portalu Komunalnego Plus?