Koszalin ma szansę na znaczący awans cywilizacyjny. Miasto otrzymało 211 mln zł na budowę jednego z 12 w kraju zakładów termicznego przekształcania odpadów (ZTPO).
– Realizacja zakładu spowoduje, że do miasta napłynie z zewnątrz ok. 300 mln zł, powstanie 100 nowych miejsc pracy i co szczególnie ważne – nastąpi rozwój gospodarki odpadami na Pomorzu Środkowym zgodnie z wymogami unijnymi na wiele, wiele lat. Jest szansa na rozwiązanie problemu zagospodarowania odpadów komunalnych z korzyścią dla mieszkańców Koszalina, regionu oraz środowiska – uważa Mirosław Mikietyński, prezydent Koszalina.
Dotychczasowe metody nie wystarczą
Od wielu lat gospodarka odpadami w mieście prowadzona jest na bardzo wysokim poziomie. To wynik realizowanych przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej (PGK) w Koszalinie wspólnie z samorządem miasta oraz gminami powiatu koszalińskiego wieloletnich programów gospodarki odpadami. Do współpracy pozyskuje się przy tym również gminy leżące w dalszym regionie. Należy zwrócić uwagę, że na Pomorzu Środkowym już dość dawno zauważono korzyści płynące z prowadzenia wspólnej, racjonalnej gospodarki odpadami. Efektem tej polityki oraz wielomilionowych nakładów jest nowoczesny Zakład Odzysku Odpadów PGK w Sianowie, w którym wytwarza się m.in. ekokompost. Jednak składowanie odpadów na wielohektarowym składowisku, nawet przy prawidłowo realizowanej selektywnej zbiórce, a następnie selekcji odpadów w Zakładzie, nie zapewnia wypełnienia podstawowych wymagań Unii Europejskiej, polegających na zmniejszeniu ilości odpadów poprzez osiągnięcie odpowiednich poziomów ich odzysku. Pomimo różnorodnych wysiłków Przedsiębiorstwa, dążącego nieustannie do zmniejszenia uciążliwości składowiska oraz Zakładu, problem narasta, ponieważ ilość odpadów ciągle się zwiększa. Dotychczasowe sposoby ich zagospodarowania, takie jak sortowanie, przetwarzanie, kompostowanie czy zgniatanie, są już niewystarczające.
W Europie ten problem rozwiązuje funkcjonowanie ok. 380 zakładów termicznego przekształcania odpadów, w Polsce zwanych potocznie spalarniami. – Taki sposób pozbywania się gór odpadów jest najtańszy, a przy tym nieszkodliwy dla środowiska. Podczas spalania odzyskuje się energię, którą można przetworzyć na energię cieplną (zasilającą miejską sieć) oraz elektryczną. Warto podkreślić, że podczas spalania do atmosfery nie trafiają szkodliwe substancje i nie wydzielają się dokuczliwe zapachy. A pozostałości po spalaniu odpadów można bez obaw użyć jako podsypkę przy budowie dróg – wylicza Andrzej Jakubowski, zastępca prezydenta Koszalina, który kieruje zespołem powołanym specjalnie do budowy zakładu. W jego skład weszli, oprócz pracowników ratusza, przedstawiciele Miejskiej Energetyki Cieplnej (MEC) oraz PGK.
Budowa ZTPO to szansa, ale także konieczność. Zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej, do 2013 r. musimy zaprzestać składowania odpadów, których ciepło spalania wynosi powyżej 6 MJ/kg. Nieprzestrzeganie dyrektywy może oznaczać dla Polski kary. Ich uniknięcie jest ważnym argumentem przemawiającym za budową zakładu. Właśnie tę kwestię podkreślał prezydent Mirosław Mikietyński podczas pierwszego spotkania informacyjnego z mieszkańcami Koszalina. Przedstawiono na nim także założenia Krajowego Planu Gospodarki Odpadami 2010, które wskazują, że dla aglomeracji lub regionów zamieszkiwanych przez co najmniej 300 tys. mieszkańców preferowaną metodą utylizacji odpadów są ZTPO. Koszalin liczy nieco ponad 100 tys. mieszkańców, natomiast cały region – 306 tys., dlatego właśnie znalazł się w gronie 12 polskich miast i aglomeracji, które otrzymały wsparcie finansowe na budowę zakładu. Wiele zasług ma tu również Stanisław Gawłowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, który wcześniej jako zastępca prezydenta Koszalina zawiadywał tutejszą gospodarką komunalną, rozumiejąc jej potrzeby oraz lokalne uwarunkowania. Gdyby bowiem Koszalin nie otrzymał dofinansowania w wysokości 211 mln zł, koszalińskie odpady byłyby przewożone do spalarni w Szczecinie lub Trójmieście. – Za transport zapłaciliby wówczas nasi mieszkańcy – przekonują koszalińscy samorządowcy.
Odliczanie
Tak wysoka dotacja (dla porównania, w 2009 r. miasto przeznaczyło na inwestycje 100 mln zł) jest obwarowana – tak jak pozostałe projekty – ściśle określonym harmonogramem wykonania prac. W ciągu roku trzeba wskazać lokalizację zakładu, przeprowadzić konsultacje społeczne i dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego. Realizacja projektu w Koszalinie toczy się wielopłaszczyznowo. Zlecono opracowanie wstępnego studium inwestycji, prowadzone są również rozmowy z sąsiednimi powiatami i gminami na temat ich przystąpienia do udziału w przedsięwzięciu. W tej sprawie odbyły się już spotkania regionalne w Szczecinku i Sławnie, kolejne przygotowywane jest w Białogardzie. – Samorządy są zainteresowane współpracą. Oczywiście przed nami wiele szczegółowych ustaleń, ale posiadamy już szereg uchwał rad gmin, które chcą uczestniczyć w użytkowaniu instalacji termicznego przekształcania odpadów – informuje zastępca prezydenta Koszalina. Miasto chce zagwarantować przystępującym do projektu odpowiedni strumień odpadów, aby eksploatacja instalacji była opłacalna. Partnerami miasta przy realizacji inwestycji są spółki miejskie – MEC oraz PGK. MEC dysponuje siecią ciepłowniczą, która może przyjąć i rozprowadzić wytworzone podczas spalania odpadów ciepło. Natomiast PGK, odpowiedzialne za gospodarkę odpadami, rozwiąże problem ich składowania. Najprawdopodobniej budową zakładu, a następnie jego eksploatacją będzie zajmowała się specjalnie w tym celu powołana spółka z udziałem miasta oraz firm komunalnych. Podczas intensywnych prac nad projektem miasto wytypowało już dwie lokalizacje związane z obiektami MEC, które zostały wstępnie zaprezentowane mieszkańcom. Na spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób, wśród których znaleźli się mieszkańcy ulicy Słowiańskiej, zaniepokojeni informacjami o możliwości zlokalizowania zakładu na terenie MEC, położonej wzdłuż tej ulicy. – Obawiamy się tej inwestycji. Boimy się, że spokojne życie zakłócą nam setki samochodów zwożących śmieci z całego regionu – podkreślali mieszkańcy. Według nich utrzymanie spalarni będzie również bardzo kosztowne. – Wzrost cen odbioru odpadów sprawi, że zwiększy się liczba dzikich wysypisk – mówił jeden z nich, Andrzej Kuik. Jednak prezydent miasta wraz z grupą ekspertów zapewnił, że każdy z etapów inwestycji będzie szeroko konsultowany z mieszkańcami. – Chcemy państwa przekonać do tego, że ten zakład jest Koszalinowi potrzebny. Natomiast na wiele wątpliwości odpowie studium wykonalności przedsięwzięcia. Odpowiadając na pytanie dotyczące wzmożonego ruchu samochodów, Tomasz Uciński, dyrektor PGK, oraz Robert Mania, wiceszef MEC, zapewniali, że ich liczba powinna się zbilansować z tymi, które dzisiaj dowożą węgiel do miejskiej ciepłowni, ponieważ produkowane z odpadów ciepło spowoduje proporcjonalne zmniejszenie zapotrzebowania na węgiel. Argumentowali, że gospodarka odpadami poprzez wymiar regionalny będzie bardziej racjonalna i opłacalna. Podczas prezentacji zakładów termicznego przekształcania odpadów działających w krajach Unii Europejskiej utrzymywali, że nie należy bać się tego typu instalacji, ponieważ cechuje je o wiele niższa emisja spalin w porównaniu z tradycyjnymi ciepłowniami.
Nowoczesny zakład
ZTPO to nowoczesna fabryka, w której spalanie jest tylko jednym z wielu elementów. Przed procesem termicznym odpady są sortowane w celu oddzielenia surowców podlegających recyklingowi. Reszta podlega działaniu wysokiej temperatury. Najbardziej rozpowszechniona technologia to spalanie w kotłach rusztowych. Inna to piroliza, czyli spalanie beztlenowe. Wszystkie metody łączy wysoka, sięgająca tysiąca stopni Celsjusza temperatura spalania. W wyniku procesu oraz poprzez działanie instalacji oczyszczania spalin powstają niewielkie ilości produktów ubocznych w postaci gazów i pyłów (w wielokrotnie mniejszych ilościach od tych, jakie powstają podczas spalania węgla). Z tego powodu ZTPO są lokalizowane w miastach. Nie zanieczyszczają środowiska, więc nie są uciążliwe dla mieszkańców, a ciepło wytworzone podczas spalania trafia bezpośrednio do miejskiej sieci ciepłowniczej.
Mirosław Mikietyński
prezydent Miasta Koszalin
Termiczne przetwarzanie odpadów niesie za sobą wiele korzyści – rozwiązuje problem przeładowania składowisk, gdzie mimo kontroli zawsze istnieje ryzyko skażenia środowiska, oddala widmo znaczącego wzrostu cen za odbiór odpadów w przypadku, gdyby musiały być one wywożone do spalarni odległej o kilkaset kilometrów, a dzięki zmniejszeniu ilości spalanego w ciepłowniach miejskich węgla ogranicza emisję do atmosfery dwutlenku węgla. Ponadto spalanie odpadów likwiduje ich uciążliwość zapachową i zanieczyszczenia biologiczne oraz zmniejsza zapotrzebowanie na tereny służące przetwarzaniu i gromadzeniu odpadów. Żużle i popioły stanowiące pozostałość po spalaniu są wykorzystywane przy budowie dróg. W Europie i na świecie instalacje termicznego przetwarzania odpadów są dobrze znane. Dziesiątki takich obiektów działają w Skandynawii, Francji, Danii, Niemczech czy Japonii. Są to zakłady ekologiczne, spełniające rygorystyczne normy emisji zanieczyszczeń, monitorowane i nowoczesne. Cieszę się, że taki właśnie obiekt ma powstać w Koszalinie, a miasto stoi przed szansą, którą trzeba wykorzystać.
|
Robert Grabowski, Urząd Miasta, Koszalin