Ogień i woda
Wielkie pożary, które opanowały wielkie obszary lasów w zachodnich i środkowych stanach USA zagrażają dostępowi do czystej wody tamtejszym miastom. Pożary wysuszają glebę, w ich wyniku powstaje dużo popiołu i nadpalonych resztek drzew, które dostają się do zbiorników wodnych. Niestety, potem substancje te docierają do zakładów uzdatniania wody, znacznie utrudniając ten proces i zwiększając jego koszty przez wiele lat. Dodatkowo pożar ogranicza pochłanianie wilgoci przez wypalony grunt bez roślinności. Przyczynia się to do zwiększenia zagrożenia powodziami i erozją, a zarazem ułatwia spływ popiołu do rzek i zbiorników wraz z wodami opadowymi. Służby Leśne Stanów Zjednoczonych (U.S. Forest Service) zaczęły przeciwdziałać tym zjawiskom. Szczególnie bolesnym doświadczeniem był pożar Hayman w 2002 r. oraz jego skutki, oddziałujące na obszar obejmujący źródła wody dla 75% mieszkańców stanu Kolorado. Ogromny pożar sprzed dekady objął 140 tys. ha łąk i lasów, a walczono z nim 20 dni. – Skutki pożarów dla zasobów wodnych są bardziej poważne po ugaszeniu ognia niż problemy w trakcie rozprzestrzeniania się płomieni – powiedziała Stacy Chesney, rzeczniczka Służb Leśnych Stanów Zjednoczonych. Po pożarze w 2002 r. na odtworzenie lasów, cieków i zbiorników wodnych wydano 26 mln dolarów. Zainwestowano w sadzenie i przesadzanie drzew oraz pogłębianie zamulonych rzek, natomiast w celu ograniczenia spływu wód opadowych na zboczach poustawiano tamy z bel słomy. Rozpoczęto również prace nad zapewnieniem większej elastyczności systemu zbiorników retencyjnych i cieków wodnych w zlewni rzeki Kolorado. Usprawniona retencja powoduje, że susza i będące jej konsekwencją pożary w różnych miejscach zlewni nie będą tak poważnie zagrażały zasobom wodnym Denver i innych miast stanu Kolorado. Dodatkowo prowadzony jest ciągły monitoring jakości wody rzek, w pobliżu których wybuchną pożary. Specjaliści ostrzegają jednak, że ten rok pokazuje, iż trzeba jeszcze lepiej przygotować się do zmian klimatu i wiążących się z nim konsekwencji, którymi w środkowych i zachodnich rejonach Stanów Zjednoczonych są m.in. susze i pożary.
 
Szczelinowanie hydrauliczne a jakość wody
Analitycy ryzyka stwierdzili, że usuwanie zanieczyszczonych ścieków powstałych w procesie szczelinowania hydraulicznego stwarza zasadnicze ryzyko zanieczyszczenia rzek i wód podziemnych. Naukowcy wzywają przedsiębiorców do wprowadzenia dodatkowych regulacji i obowiązków, aby zmniejszyć możliwość skażenia wody pitnej solą i naturalnie występującymi substancjami promieniotwórczymi. Sprawdzono szereg możliwych scenariuszy zanieczyszczenia wody i stwierdzono, że w szczególności należy skupić się na unieszkodliwianiu ścieków powstałych w procesie szczelinowania hydraulicznego. Pracownicy Stony Brook University przebadali region Shale Marcellusa, który obejmuje ok. 124000 km2 od Nowego Jorku do Wirginii Zachodniej. Poza zagrożeniem wynikającym z wycieku cieczy wykorzystywanej do wydobycia gazu łupkowego podczas procesu szczelinowania, naukowcy ocenili konsekwencje wycieku cieczy podczas transportu oraz rozlania się jej w wyniku nieprawidłowego obchodzenia się z nią lub przechowywania w miejscu odwiertu. Mimo skąpych danych, naukowcy są zgodni, że każda sytuacja awaryjna będzie miała ogromny wpływ na środowisko, w tym przede wszystkim na jego zasoby wodne. Ponieważ gaz łupkowy wydobywany jest również w najgęściej zaludnionych obszarach Stanów Zjednoczonych, wszystkie wypadki będą stanowiły realne zagrożenie dla zapewnienia mieszkańcom dostępu do wody pitnej. W związku z tym zaproponowano, żeby wymusić na przedsiębiorstwach prowadzących wydobycie gazu łupkowego zmniejszenie ilości wytwarzanych ścieków. Może to nastąpić poprzez nałożenie przez regulatorów szeregu obowiązkowych procedur bezpieczeństwa, ciągłe rozwijanie procesu szczelinowania hydraulicznego i wykorzystanie do niego innych substancji, np. bazujących na azocie.
 
Wodne inwestycje w Etiopii
Miasto Harar w Etiopii oficjalnie otworzyło swoją nową sieć wodociągową i kanalizacyjną, która została sfinansowana przez Afrykański Bank Rozwoju. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 33 mln dolarów. Projekt został zaprojektowany w celu rozwiązania zbliżającego kryzysu wodnego. System korzysta z podziemnych źródeł wody w pobliżu miasta Dire Dawa, położonych 75 km od Harar. Woda trafia do odbiorców dzięki czterem przepompowniom. Dzięki inwestycji dostęp do wody i kanalizacji zyskało 250 tys. osób zamieszkujących Harar oraz okoliczne Adelle, AwedayDengego i Haromaya. Realizację innego etiopskiego projektu rozpoczęto w minionym roku. Od kwietnia 2011 r. na Nilu Błękitnym powstaje tama. Jej budowę finansuje Etiopia, a zakończenie przedsięwzięcia planowane jest na 2017 r. Korzyści z powstania tamy odczuwalne będą jednak nie tylko w Etiopii, ale na wszystkich obszarach poniżej budowli. W styczniu 2012 r. utworzono specjalną komisję trójstronną, zrzeszającą specjalistów z Etiopii, Sudanu i Egiptu. Zadaniem komisji jest rozpowszechnianie wiedzy o projekcie i korzyściach z jego realizacji dla tych trzech państw. Przede wszystkim stworzony na potrzeby budowy tamy zbiornik retencyjny o pojemności 63 mld m3 zmniejszy ryzyko powodzi w Sudanie i Egipcie. Regulowany przepływ wody ułatwi prowadzenie upraw w dolinie Nilu, a także umożliwi nawadnianie ok. 500 tys. ha nowych gruntów. Tama będzie wykorzystywana do produkcji energii elektrycznej (ok. 6 tys. MW). Obiekt będzie również służyć jako most na Nilu Błękitnym, co stanowi ogromną zaletę, gdyż liczba innych przepraw na tej rzece jest znikoma. Nowa tama odciąży również podobne obiekty, w tym Wysoką Tamę Asuańską.
 
Na podstawie: news.nationalgeographic.com, www,sciencedialy.com i www.water-technology.net
Oprac.: Łukasz Bandosz