Postępowania o wybór partnera prywatnego, z którymi można zetknąć się w praktyce, w Polsce zwykle przypominają poszukiwanie „świętego Mikołaja”, który podejmie wszelkie ryzyko, zapłaci pełną wartość inwestycji, a jeszcze podzieli się „po bratersku” wypracowanym zyskiem z zamawiającym.
Postępowania o wybór partnera prywatnego, z którymi można zetknąć się w praktyce, w Polsce zwykle przypominają poszukiwanie „świętego Mikołaja”, który podejmie wszelkie ryzyko, zapłaci pełną wartość inwestycji, a jeszcze podzieli się „po bratersku” wypracowanym zyskiem z zamawiającym.
Hasło „najtańsza oferta wygrywa” przez wiele lat było – i w dużym stopniu wciąż jest – aktualne w przetargach publicznych, gdzie konkurencyjność miewa jeden wymiar: cenę. Wraz z pojawieniem się transakcji, w których zamawiający jest zainteresowany trwałością przedsięwzięcia oraz jakością usług, a nie jedynie doraźnym zmniejszeniem uszczerbku w budżecie, do głosu dochodzą inne, bardziej...