Rynek biomasy wykorzystywanej do celów energetycznych coraz wyraźniej dzielił się na dwie grupy – biomasy drzewnej oraz wytwarzanej ze słomy i innych surowców – odpadów rolniczych i przetwórstwa rolniczego. Formalnie z prawnego punktu widzenia minister gospodarki Rozporządzeniem z 14 sierpnia 2008 r. w sprawie szczegółowego zakresu obowiązków uzyskania i przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia… dokonał podziału na biomasę leśną i agrobiomasę wykorzystywaną również do współspalania.
Podział nie był precyzyjny, w związku z czym pojawiły się problemy z klasyfikacją biomasy, a jednocześnie zwiększone zapotrzebowanie na biomasę o statusie agro. Nie dziwi więc, że peleciarnie, a szczególnie brykieciarnie w ostatnich dwóch latach zainteresowały inwestorów i faktycznie pojawiło się na rynku wielu nowych producentów paliw ze słomy. Wiele tych inwestycji zakładało produkcję dla zawodowej energetyki, bo tylko w takim przypadku biznes mógł być opłacalny, uwzględniając koszty pozyskania surowca i kosztowną logistykę. Energetyka podpisywała z niektórymi dostawcami kontrakty na biomasę w formule obowiązkowych dostaw agrobiomasy oraz fakultatywnych dostaw biomasy drzewnej. Jeszcze w czerwcu firmy z branży biomasowej mogły podpisywać kontrakty na nowe ilości agrobiomasy.
W lipcu Br. MG ujawniło projekt nowego rozporządzenia dotyczącego zielonych certyfikatów dla energii elektrycznej produkowanej w OZE, niewątpliwie ułatwiający współspalanie biomasy przez elektrownie o dużych mocach, ponieważ zmniejszono minimalne procentowe spalanie agrobiomasy, co de facto spowoduje zwiększoną konkurencję na rynku drzewnym ze strony energetyki.
 Jeszcze przed jego wprowadzeniem w życie rozpoczęło się załamywanie rynku agrobiomasy. Nagle kolejne elektrownie zaczęły rezygnować z odbioru słomy i brykietu ze słomy, uzasadniając to problemami technicznymi. Oczywiście te przy współspalaniu występują, a przy spalaniu agrobiomasy w nieprzystosowanych do tego kotłach tym bardziej, ale niespodziewanie doszło do eskalacji tych trudności się u wielu odbiorców jednocześnie.
PIB wielokrotnie krytykował politykę polskich władz pozwalających na współspalanie biomasy jako najmniej efektywnego sposobu wytwarzania zielonej energii w Polsce. Okazuje się jednak, że lobby energetyczne potrafi skutecznie argumentować i kreować politykę energetyczną państwa w zakresie OZE po to, by odnieść jak największe korzyści przy minimalnych nakładach inwestycyjnych. Firmy produkujące i handlujące biomasą mają zdecydowanie słabszą pozycję negocjacyjną i są skazane na podpisywanie kontraktów z zawodową energetyką. W efekcie muszą zaakceptować warunki, które np. wprowadzają możliwość nagłego przerwania odbioru paliwa. Ale w sytuacji, gdy tak naprawdę tylko mówi się o zasadach zrównoważonej energetyki rozproszonej, ale ich się nie wdraża, brakuje jakichkolwiek realnych mechanizmów, przepisów, polityki wsparcia czy to w formie dotacji, czy też przepisów ekologicznych, podmioty produkujące biomasę przetworzoną są skazane na dyktat „dużych odbiorców”.
Jak na razie wszystkie środowiska związane z OZE krytycznie opiniują projekt rozporządzenia, choć z różnych powodów. Pytanie czy to cokolwiek zmieni, skoro w ciągu ostatnich 12 miesięcy mieliśmy kilka przykładów ignorowania opinii środowisk związanych z OZE przy pracach nad różnymi dokumentami i aktami prawnymi dotyczącymi energetyki odnawialnej.
 
Mariusz Kostrzewa,
PIB