Łasica, co nie zna łaski
W porównaniu ze starożytnością, gdzie je czczono, średniowiecze nie było najlepszym czasem dla kotów. Uważane za wcielenie diabła i pomocników czarownic, były prześladowane, więc ich miejsce zajęły łasice. Kto wie, czy nie tak zaczął się bliski związek z ludźmi tych małych drapieżców.
Dowodów na to, że ludzie w średniowieczu trzymali łasice jako zwierzęta domowe na wzór kotów, nie ma. Być może te zwierzęta podążały za człowiekiem wraz z rozwojem rolnictwa, budową magazynów, spichlerzy i miejsc, w których na gromadzonym zbożu żerowały gryzonie – główny pokarm łasic. Obie wersje są możliwe, bowiem bliskość ludzkich domostw bardzo sprzyja temu maleńkiemu drapieżnikowi. Tak małemu, że często nie przewyższa rozmiarami swoich ofiar, co więcej, bywa od nich wyraźnie mniejszy.
Ot, fenomen, bo trzeba przyznać, że jest to jeden z najniezwyklejszych drapieżników, jakie istnieją na świecie. Wystarczy, że przyjrzymy się dwóm sytuacjom z udziałem łasicy, które zdarzają się bardzo często i wielokrotnie były obserwowane.
Dawid pokonuje Goliata
Sytuacja pierwsza – łasica wychodzi na polowanie. Polegając na doskonałym węchu i słuchu, lokalizuje zdobycz. Jakieś zwierzę jest w podziemnej norze, zapewne smakowite, więc głodny drapieżnik się zakrada. Z nory ...