Do redakcji przesłano dość krytyczny tekst dotyczący sytuacji absolwentów kierunku architektura krajobrazu. Zdecydowaliśmy się go opublikować, aby – zgodnie z założeniem autora – skłonić do refleksji na temat kształcenia przyszłych architektów krajobrazu.
Mogłoby się wydawać, że architektura krajobrazu, a więc szeroko pojmowane projektowanie ogrodów, parków oraz innych form zieleni, to dobry wybór przyszłej drogi zawodowej. Prestiż związany z nazwą profesji, praca w zgodzie z naturą, często na świeżym powietrzu w otoczeniu roślinności, możliwość wykorzystania swojego talentu czy poczucia estetyki wydaje się czymś bardzo atrakcyjnym. Nic więc dziwnego, że w Polsce kształcenie projektantów zieleni zyskuje na znaczeniu i coraz więcej państwowych uczelni wyższych poszerza swoją ofertę dydaktyczną o architekturę krajobrazu. Zwiększa się konkurencja wskutek otwierania nowych szkół, w tym także wielu ponadgimnazjalnych. Wraz z nimi doskonalony jest system nauczania, weryfikowane są minima programowe, rozbudowywana jest baza szkoleniowa, nie tylko w zakresie materiałów źródłowych czy katalogów bibliotecznych, ale również laboratoriów, skomputeryzowanych pracowni projektowych, mniejszych poletek doświadczalnych i większych ogrodów botanicznych. Wszystko w imię nauki…
Ogrodniczy renesans
Mimo wszechobecne...