Mniejsze restrykcje dla energetyki zawodowej
Resort gospodarki 26 lipca skierował do konsultacji społecznych projekt rozporządzenia Ministra Gospodarki dotyczący m.in. ilości energii elektrycznej planowanej do wytworzenia z odnawialnych źródeł energii (OZE).
Dokument określa cele – poziomy udziału energii elektrycznej z OZE w bilansie energii elektrycznej dostarczonej do odbiorców końcowych na lata 2018-2019 oraz zwiększa cele na lata 2015-2017. Dodatkowo wprowadza zasadniczą zmianę do definicji biomasy leśnej oraz zmniejsza restrykcje wykorzystania jej w energetyce zawodowej.
Według ustawodawcy nowe rozporządzenie OZE uchwalono po to, by realizować cele unijne wyznaczone w dyrektywie 2009/28/WE, czyli aby osiągnąć odpowiedni udział energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii finalnej brutto w 2020 r. Projekt rozporządzenia OZE nie jest konsekwencją realizacji tych celów ani też nie wynika ze zmienionej 8 stycznia 2010 r. ustawy Prawo energetyczne. Nie wypełnia on również obowiązku publikacji informacji o świadectwach pochodzenia i opłatach zastępczych na okres „kolejnych 10 lat” (zgodnie z art. 9a ust. 9 pkt. 5 ustawy Prawo energetyczne). Ponieważ rozporządzenie wg planu ma być przyjęte w 2010 r., pierwszym „kolejnym rokiem”, dla którego wyznaczony winien być wspomniany obowiązek, jest 2011 r., a dziesiąty rok przypada właśnie na 2020 r.
Niedopuszczalna rozbieżność
Kolejnym istotnym elementem, który budzi nasz niepokój, jest to, iż wdrażanie dyrektywy i realizacja celu (15 procentowego udział OZE) nie mogą być inaczej określane w projekcie Krajowego Planu Działania (KPD), a inaczej w projektowanym rozporządzeniu OZE.
PIGEO uważa, że należy pilnie poprawić scenariusze projektu KPD i na ich podstawie powinny zostać wyliczone udziały do przedstawienia obowiązków w projekcie rozporządzenia OZE, ale nie w taki sposób, aby w pierwszych latach realizacji celu dyrektywy nastąpiła stagnacja w rozwoju elektroenergetyki opartej na odnawialnych źródłach energii. Nie znajdujemy uzasadnienia, w jakim celu opóźnia się wzrost obowiązków do 2015 r., kiedy już dziś, zgodnie z danymi PSE oraz URE, liczba nowych mocy wytwórczych w OZE pod względem warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej oraz promes koncesji do wytwarzania energii elektrycznej z OZE liczona jest w tysiącach MW. Poprzez właściwie zaplanowane obowiązki, należy dać bodziec dla rozwoju nowych mocy wytwórczych w odnawialnych źródłach energii już na początku wdrażania dyrektywy, nie próbując „sztucznie” osiągać celów przez promowanie jednostek opalanych drewnem, szczególnie po 2015 r. w jednostkach, których, jak sądzimy autorzy projektu rozporządzenia OZE przewidują oddanie po 2015 r.
Kolejna kwestia poruszona w projekcie rozporządzenia dotyczy definicji biomasy leśnej oraz większego jej wykorzystania w energetyce. Dotychczas za biomasę leśną uważano „odpady i pozostałości z produkcji leśnej”. Ponieważ w projekcie rozporządzenia sformułowano ją jako „ biomasa powstała na terenie lasu […]”, można uznać, że ustawodawca planuje dać możliwość wykorzystania w celach energetycznych nie tylko odpadów i pozostałości z produkcji leśnej, ale także roślinności, krzewów, a co najgorsze drzew, co stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zrównoważonej gospodarki leśnej oraz sektorów budownictwa (także tartaków), przemysłu papierniczego, meblarskiego, a przede wszystkim dla środowiska naturalnego.
System wsparcia, wypracowany przez ustawodawstwo polskie po akcesji do Unii Europejskiej miał skutkować zwiększeniem generacjinowych mocy wytwórczych. Proponowane zmiany zawarte w projekcie rozporządzenia bardziej promują wykorzystanie biomasy leśnej w technologii współspalania aniżeli obecnie obowiązujące rozporządzenie. Większe korzyści dla gospodarki stwarza lokalne wykorzystanie biomasy rolniczej w energetyce.
Z danych statystycznych wynika, że ok. połowa przychodów z zielonych certyfikatów (wliczając tylko świadectwa pochodzenia wydane za energię elektryczną wytworzoną z biomasy w technologii współspalania) „wędruje” z powrotem do energetyki zawodowej. Tylko w 2009 r. było to ponad 1 mld zł.
Analizując przedstawione cele projektu rozporządzenia, można postawić pytania, czy zielone certyfikaty miałyby przestać funkcjonować po 2019 r.? Dlaczego nie określa się dziś w rozporządzeniu celu na 2020 r. dla elektroenergetyki, a wskazuje się, że jest on konsekwencją realizacji celów międzynarodowych oraz zmienionej 8 stycznia 2010 r. ustawy Prawo energetyczne?
Zmiana definicji biomasy groźna dla lasu
Zmiana proponowana w projektem rozporządzenia OZE może jedynie wspomóc zaledwie jedną lub dwie jednostki opalane wyłącznie biomasą. Nasze ostrożne kalkulacje wskazują, że skutkiem eksploatacji bloku energetycznego o mocy elektrycznej przykładowo wynoszącej 190 MW będzie znikanie lasów o powierzchni ok. 8 500 ha rocznie. Dowodzi to, jak ważna jest rola promocji wykorzystania biomasy rolniczej (czas odnowienia kilkanaście lat dla wierzby, a rok dla większości upraw rolniczych) w celach energetycznych, która ma ponad dwudziestokrotnie większy uzysk z hektara na rok aniżeli biomasa z lasu, której okres rotacji to ok. 100 lat.
Podsumowując, zdaniem PIGEO, pełna implementacja dyrektywy na poziomie krajowym powinna nastąpić miejsce do 5 grudnia 2010 r., szczególnie w zakresie usprawnienia procedur administracyjno-prawnych w zakresie prowadzenia inwestycji i realizacji celów. W sektorze elektroenergetyki ważne są przede wszystkim kwestia przyłączenia do krajowej sieci elektroenergetycznejoraz system wsparcia. Mechanizm wsparcia określony w projektowanym rozporządzeniu przedstawia zaledwie dziewięcioletnią perspektywę możliwości pozyskania przychodów z zielonych certyfikatów. Mając na uwadze fakt, że proces realizacji projektu w Polsce trwa średnio 4-5 lat, perspektywa ta znacznie się skraca.
Według PIGEO, bez radykalnych zmian w polityce ustawodawczej osiągnięcie celów dyrektywy oraz całego pakietu dyrektyw w 2020 r. nie będzie możliwe.
Andrzej Dejneka,
dyrektor generalny, PIGEO