Pojedyncze systemy oczyszczania ścieków (tzw. oczyszczalnie przydomowe) zyskują w Polsce na popularności. Ich stosowaniem zainteresowanych jest coraz więcej inwestorów zarówno indywidualnych, jak i gminnych. Niestety, w obszarze inwestycji w pojedyncze systemy pojawiło się w kraju kilka dość istotnych, choć niekoniecznie pozytywnych trendów, żeby nie rzec ? mitów.

Pierwszym jest przemożna chęć udowadniania inwestorom, że można nie zwracać uwagi na przepisy zarówno unijne, jak i polskie oraz na zharmonizowane normy. Drugi mit to przekonywanie jednostek samorządu terytorialnego (JST) przez wielu nawet bardzo znanych producentów, że osadnik gnilny z rozsączaniem (inaczej rzecz ujmując ? po prostu nieszczelne szambo) jest oczyszczalnią ścieków. Kolejnym mitem, popieranym nawet przez niektóre firmy i środowiska naukowe, jest udowadnianie, że filtry roślinne działają także w okresie zimowym i że nie zachodzi w ich obrębie wtórna akumulacja azotu i fosforu w roślinach oraz, co najgorsze, że studnia chłonna o średnicy 1000 mm i powierzchni 0,78 m2 jest wyśmienitym elementem rozsączającym nawet dla 8 osób, a przecież norma DIN 4261 przewiduje 1 m2/osobę.

Tymczasem Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wychodząc naprzeciw rosnącemu zainteresowaniu, ogłosił w 2011 r. nabory wniosków do programu przewidującego dofinansowanie budowy małych oczyszczalni. Niestety, nie zyskał on uznania samorządów. Pozostaje...