Natura nas upomina
WFOŚiGW działają od 15, NFOŚiGW prawie od 20 lat — jak ich działalność wpływa na stan polskiego środowiska. Co się w nim poprawia, co pogarsza?
System funduszy ochrony środowiska jest unikatowym na skalę światową mechanizmem, zarówno pod względem rozmiarów, jak i form działania. Fundusze odegrały niebagatelną rolę w ratowaniu środowiska, które zostało zdegradowane przez bezmyślną politykę gospodarki centralnie planowanej. Teraz ich rola zmienia się, ale zadanie pozostaje to samo – ochrona środowiska. Polska podjęła się realizacji ambitnych celów wyznaczonych przez standardy unijne, czasem wykraczających ponad możliwości naszego społeczeństwa. Miliardy euro zaoferowane przez Komisję Europejską topnieją w stale rosnących cenach usług budowlano-montażowych. Tak jak w latach dziewięćdziesiątych XX w., również obecnie fundusze są pewnym źródłem finansowania, często wręcz jedynym ratunkiem dla gmin oraz przedsiębiorstw komunalnych, które samodzielnie nie są w stanie zabezpieczyć czy też spłacić kredytów komercyjnych.
Czy wymagania związane z ochroną środowiska, procedury unijne oraz presja organizacji ekologicznych nie wpływają negatywnie na realizację inwestycji ekologicznych w Polsce?
Wiem, do czego pan redaktor zmierza, ale absurdem jest stwierdzenie, że podstawą blokowania najbardziej znaczącej inwestycji ekologicznej, tj. oczyszczalni ścieków w Warszawie, jest ocena oddziaływania na środowisko. Zgadzam się, że postawa Komisji Europejskiej, która do tej pory nie odblokowała warunku środowiskowego, i organizacji ekologicznych jest trudna do zrozumienia. W imię procedur wstrzymuje się inwestycję, która ma uratować Wisłę od stołecznych ścieków. Pomimo to zdecydowanie uznaję potrzebę dokonania takiej oceny, a także konsultacji społecznych. To tak, jakby pan dowodził, że absolutyzm oświecony jest lepszy od demokracji z tego tylko powodu, że decyzje mogą być podejmowane szybciej. Dla mnie umiejętność przeprowadzenia rzetelnych konsultacji jest ważna i wpisuje się w edukację obywatelską. To dobry sposób na wypracowanie kompromisu, którego klasycznym przykładem są ekrany akustyczne przy drogach. Czyż w Polsce nie potrzebujemy atmosfery dialogu i kompromisu?
Czy polski system finansowania przedsięwzięć ekologicznych przynosi oczekiwane wyniki? Co w tym systemie zasługuje na uznanie, a co warto zmienić i udoskonalić? Czy zapewni on osiągnięcie norm środowiskowych określonych w Traktacie Akcesyjnym oraz w unijnych dyrektywach?
System ma wiele zalet, jest stabilny, umocowany w prawie, posługuje się czytelnymi procedurami i sprawdzonymi instrumentami finansowymi. Posiada świetnie wykształcone kadry. Jednak główną jego słabością pozostaje brak wyznaczonych kluczowych celów oraz nadania im właściwej hierarchii ważności. Łącznie POS wyznacza dla Narodowego Funduszu ponad 100 zadań. Niestety, czasami odnoszę wrażenie, że finansujemy zbyt wiele różnorodnych przedsięwzięć, ponieważ ich zakres jest gigantyczny: od oczyszczalni ścieków do instalacji odsiarczania, od szkółek leśnych do filmów edukacyjnych, od zapór wodnych po mapy geologiczne. W skrajnie różnych przedsięwzięciach trudno stosować te same procedury, kryteria oraz wzory umów, a tak się dzieje. Z tego powodu opowiadam się za tym, aby wytyczyć jasne cele, na nich się skoncentrować i z nich rozliczać fundusze.
Próbą odzwierciedlenia tych idei jest Strategia Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na lata 2009-2012. Zawiera ona główne cele, tj. wypełnienie zobowiązań akcesyjnych, rozwój energetyki odnawialnej oraz oszczędzanie energii. W przypadku energetyki odnawialnej udało się precyzyjnie skwantyfikować cele i środki — ponad 2 mld zł na 800 MW oszczędzonej energii.
Jak Pan ocenia działalność wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Jak się układa współpraca z nimi?
Wojewódzkie fundusze od wielu już lat pozostają niezawodnymi partnerami Narodowego Funduszu, z którymi współpraca układa się dobrze. Aktualnie opracowujemy wspólną strategię Narodowego Funduszu i funduszy wojewódzkich na lata 2009-2012. Równolegle przygotowywane są strategie poszczególnych funduszy. W umowach o współpracy zamierzamy wyznaczyć obszary działania Narodowego Funduszu i funduszy wojewódzkich. Ponadto planujemy utworzenie wspólnych baz danych ekologicznych oraz zamierzamy ujednolicić procedury postępowania. Myślimy też o wspólnych programach pożyczkowych na odnawialne źródła energii, w ramach których Narodowy Fundusz będzie udzielał hurtowych pożyczek funduszom wojewódzkim, te zaś rozdzielą je beneficjentom końcowym. Zarówno dla nas, jak i dla funduszy wojewódzkich projekty unijne są priorytetem, co przekłada się na duże zaangażowanie oraz dobrą współpracę wszystkich stron.
Jakie są obecnie główne zagrożenia dla środowiska w Polsce i czy podejmujemy wystarczające działania, żeby im przeciwdziałać? Brakuje środków czy dobrego prawa?
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad zmieniły się w Polsce źródła negatywnego oddziaływania na środowisko — z przemysłu ciężkiego na „ciężką konsumpcję".
Obecnie to właśnie gospodarstwa domowe powodują największe zagrożenie poprzez produkcję odpadów oraz przyczynianie się do wzmożonego natężenia ruchu samochodowego w miastach.
Każdy z tych problemów jest trudny do rozwiązania, jednak wydaje się, że najtrudniej będzie uporać się z zagospodarowaniem odpadów komunalnych. Inwestycje publiczne w tym obszarze zatrzymały się parę lat temu. Narodowy Fundusz nadal realizuje siedem projektów z tzw. starej perspektywy Funduszu Spójności UE i 64 umowy ze środków krajowych.
Problemy te pogłębiają ostre wymagania dyrektyw, szczególnie w odniesieniu do lokowania komponentów biodegradowalnych na składowiskach, niejasna interpretacja przepisów o pomocy publicznej czy obowiązek prowadzenia konsultacji społecznych dotyczących ich lokalizacji.
Paradoksalnie środki finansowe są najmniejszym problemem — 1 miliard 15 milionów euro przewidziano na te cele w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko, swoje środki zaangażuje także Narodowy Fundusz.
Odpady to największe wyzwanie na najbliższe lata, biorąc pod uwagę fakt, że do grudnia 2009 r. 1/4 strumienia odpadów będzie musiała zostać przekierowana do innych obiektów. Aby uniknąć scenariusza neapolitańskiego, konieczna jest zmiana prawa, szybkie przygotowanie i wdrożenie inwestycji.
Czy dotychczasowe wysiłki społecz-ności międzynarodowej skutecznie zapobiegną globalnemu ociepleniu i czego możemy się spodziewać po Międzynarodowej Konferencji Klimatycznej COP 14, która odbędzie się w grudniu w Poznaniu?
Trudno zaprzeczyć powszechnej opinii, że tylko międzynarodowe porozumienie oraz globalne wysiłki zmierzające do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych dają nadzieję na walkę z postępującymi zmianami klimatycznymi. Polska występująca tym razem w podwójnej roli — strony deklarującej współpracę w redukcji emisji gazów oraz przede wszystkim gospodarza COP 14, może podwójnie zaangażować się w przyspieszenie negocjacji, których celem są m.in. działania na rzecz adaptacji do zmian klimatu czy transfer technologii przyjaznych środowisku do krajów rozwijających się.
Stoimy przed wielką szansą skupienia uwagi całego świata na Polsce oraz na najbardziej prestiżowym forum negocjacji politycznych w zakresie ochrony
klimatu. Jestem przekonany, że to ważne narzędzie, pozostające w rękach ponad stu dziewięćdziesięciu delegacji rządowych może i powinno być wykorzystane
optymalnie. Jeśli nie my, to kto w przyszłości da szansę naszej planecie na głęboki oddech zrównoważonego oddziaływania ludzkości na środowisko. Pytanie
jest zasadne i aktualne właśnie teraz, kiedy natura coraz częściej karze nas i upomina (używając języka piłkarskiego) żółtymi kartkami.
Stoimy przed wielką szansą skupienia uwagi całego świata na Polsce oraz na najbardziej prestiżowym forum negocjacji politycznych w zakresie ochrony
klimatu. Jestem przekonany, że to ważne narzędzie, pozostające w rękach ponad stu dziewięćdziesięciu delegacji rządowych może i powinno być wykorzystane
optymalnie. Jeśli nie my, to kto w przyszłości da szansę naszej planecie na głęboki oddech zrównoważonego oddziaływania ludzkości na środowisko. Pytanie
jest zasadne i aktualne właśnie teraz, kiedy natura coraz częściej karze nas i upomina (używając języka piłkarskiego) żółtymi kartkami.