Niby proste, a jednak…
I wszystko byłoby proste, zrozumiałe, przejrzyste…
Niestety, w nowelizacji P.e. został wymyślony „twór pośredni”, tj. „prawa majątkowe do świadectw pochodzenia”, które stały się podstawowym nośnikiem „drugiej części” wartości energii elektrycznej produkowanej z odnawialnych źródeł energii. Oczywiście na obrót prawami majątkowymi już nie trzeba mieć koncesji. W efekcie stały się one towarem podlegającym spekulacjom giełdowym. Sprawa ta może i nie wzbudziłaby wzburzenia wśród producentów, gdyby nie reperkusje dotyczące nałożenia podatku VAT (obecnie zostało to już wyjaśnione) oraz podatku dochodowego. Większość urzędów skarbowych na razie dopuszcza opodatkowanie w formie ryczałtu tej części przychodu, którą dystrybutor sieci płaci wytwórcy. Natomiast przychód ze zbywania ŚP poprzez formułę „prawa majątkowe do świadectw pochodzenia” urzędy skarbowe traktują jako obrót wartościami niematerialnymi, rozliczanymi na ogólnych zasadach opodatkowania, bez możliwości wykazania kosztów uzyskania przychodu. Odnotowano nawet przypadki uznania ŚP za „darowiznę”, którą trzeba samemu wycenić oraz zapłacić od niej podatek. Dodatkowo należało zapłacić podatek od „zbycia praw majątkowych” na ogólnych zasadach opodatkowania.
Wytwórcy energii elektrycznej z odnawialnych źródeł oczekiwali unormowania i uporządkowania obrotu tą energią, jednak w konsekwencji znów zostali oszukani. Komu więc na tym zależało?
Towarzystwo Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych stara się, w imieniu swoich członków, wyjaśnić tę sprawę. W następnym numerze miesięcznika „Czysta Energia” podane zostaną wyniki negocjacji TR MEW z Ministerstwem Finansów w sprawie jednolitego opodatkowania obu części wynagrodzenia za dostarczaną energię elektryczną pochodzącą ze źródeł odnawialnych.
Aleksandra Augustowska
Elektrownia Wodna „Żarki”