Nie palmy śmieci
Radosław Gawlik
członek Rady Krajowej Zieloni 2004
Rozpoczął się sezon grzewczy. W wielu domowych piecach, zwłaszcza na wsi, spala się odpady – bo to łatwe i oszczędne. Do pieców wrzuca się wszystko, co daje się spalić: papiery, opakowania po żywności, plastikowe pojemniki, folie, kartony itp. Można w ten sposób zaoszczędzić na opłatach za wywóz śmieci, a do tego zyskać w domu nieco ciepła. Mało kto wie, że spalanie odpadów łączy się z wydzielaniem różnych substancji chemicznych, wśród których mogą się znaleźć groźne trucizny. Często też ci, którzy o tym wiedzą, lekceważą ten problem. Niekontrolowane spalanie odpadów domowych jest obecnie głównym źródłem zanieczyszczania środowiska dioksynami. Substancje te, wydzielane w trakcie spalania, przedostają się do powietrza wraz z dymem i osiadają na glebie w postaci pyłów. Długo utrzymują się w środowisku, kumulują się w organizmach zwierząt i ludzi. Szkodliwość związków chemicznych z tej grupy została naukowo stwierdzona, chociaż wciąż trwają spory dotyczące stopnia ich toksyczności.
Dioksyny to popularna nazwa całego szeregu związków chemicznych o podobnej budowie, które powstają przy spalaniu niektórych substancji organicznych z udziałem chloru. Jest ich w sumie ponad 200, lecz tylko kilkanaście spośród nich zalicza się do związków silnie toksycznych. Dioksyny pochodzące z naturalnych źródeł (takich jak pożary lasów) od wieków występowały w przyrodzie w stężeniach niezagrażających żywym organizmom. Dopiero rozwój cywilizacyjny w minionym stuleciu przyczynił się do pojawienia się nadmiernych ilości dioksyn w środowisku naturalnym. Związki te nie są tworzone celowo. Powstają jako efekt uboczny różnych technologii przemysłowych, np. przy produkcji niektórych pestycydów, w czasie spalania węgla i olejów, przy wytwarzaniu papieru i chlorowanych rozpuszczalników czy przy wytopie metali. W latach 70. i 80. ubiegłego stulecia głównym źródłem dioksyn były spalarnie odpadów komunalnych. Obecnie nowoczesne obiekty tego typu nie stwarzają już takich problemów. Wciąż jednak emitentami sporych ilości dioksyn są piece domowe.
W ostatnich latach nacisk opinii publicznej i wysiłek wielu organizacji ekologicznych sprawiły, że podjęto szereg kroków w kierunku wyeliminowania przemysłowych źródeł emisji tych związków. Obserwujemy już pozytywne efekty tych działań. Stężenia dioksyn w środowisku naturalnym maleją. Nie znaczy to jednak, że problem zniknął. Dioksyny mogą się pojawiać lokalnie w stężeniach niebezpiecznych dla zdrowia.
W większości publikacji poświęconych dioksynom znajdziemy stwierdzenie, że mają one szkodliwy wpływ na układ hormonalny człowieka. W badaniach przeprowadzonych w latach 1999-2003 udowodniono, że dioksyny przyczyniają się do trudności z zajściem w ciążę, poronień i do niepłodności mężczyzn. Narastanie tych problemów obserwowano zwłaszcza na terenach wysoko uprzemysłowionych. Naukowcy nie są zgodni co do wpływu dioksyn na zagrożenie chorobami nowotworowymi – niektórzy uważają, że są to związki silnie rakotwórcze. Alergiczne reakcje stwierdza się przy bardzo wysokich stężeniach, z reguły nie występujących w środowisku. W Internecie można znaleźć wiele skrajnie odmiennych ocen toksyczności dioksyn. Jednak w zdecydowanej większości artykułów poświęconych tym związkom przeczytamy, że należą one do najbardziej toksycznych substancji, jakie wytworzył człowiek.
Jak widać, nauka nie jest w stanie udzielić nam precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, czy to właśnie dioksyny są odpowiedzialne za dramatyczny wzrost zachorowań na raka w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Przemysł chemiczny – obok wielu pożytecznych substancji – wytwarza też szkodliwe chemikalia i trucizny. Jesteśmy poddawani działaniu ogromnej ilości związków chemicznych, z których te najbardziej szkodliwe stanowią zapewne niewielką część. Ale ponieważ wszystkie wpływają na nas równocześnie, niezwykle trudno jest wytropić wśród nich głównych „sprawców” tzw. chorób cywilizacyjnych. Pozostaje zdrowy rozsądek, który podpowiada, że im mniej chemicznych substancji będzie krążyć w naszym środowisku, tym bezpiecznej będzie nam się żyło. Dlatego, bez względu na naukowe opinie i wciąż zmieniające się werdykty, nie palmy śmieci w naszych piecach.
członek Rady Krajowej Zieloni 2004
Rozpoczął się sezon grzewczy. W wielu domowych piecach, zwłaszcza na wsi, spala się odpady – bo to łatwe i oszczędne. Do pieców wrzuca się wszystko, co daje się spalić: papiery, opakowania po żywności, plastikowe pojemniki, folie, kartony itp. Można w ten sposób zaoszczędzić na opłatach za wywóz śmieci, a do tego zyskać w domu nieco ciepła. Mało kto wie, że spalanie odpadów łączy się z wydzielaniem różnych substancji chemicznych, wśród których mogą się znaleźć groźne trucizny. Często też ci, którzy o tym wiedzą, lekceważą ten problem. Niekontrolowane spalanie odpadów domowych jest obecnie głównym źródłem zanieczyszczania środowiska dioksynami. Substancje te, wydzielane w trakcie spalania, przedostają się do powietrza wraz z dymem i osiadają na glebie w postaci pyłów. Długo utrzymują się w środowisku, kumulują się w organizmach zwierząt i ludzi. Szkodliwość związków chemicznych z tej grupy została naukowo stwierdzona, chociaż wciąż trwają spory dotyczące stopnia ich toksyczności.
Dioksyny to popularna nazwa całego szeregu związków chemicznych o podobnej budowie, które powstają przy spalaniu niektórych substancji organicznych z udziałem chloru. Jest ich w sumie ponad 200, lecz tylko kilkanaście spośród nich zalicza się do związków silnie toksycznych. Dioksyny pochodzące z naturalnych źródeł (takich jak pożary lasów) od wieków występowały w przyrodzie w stężeniach niezagrażających żywym organizmom. Dopiero rozwój cywilizacyjny w minionym stuleciu przyczynił się do pojawienia się nadmiernych ilości dioksyn w środowisku naturalnym. Związki te nie są tworzone celowo. Powstają jako efekt uboczny różnych technologii przemysłowych, np. przy produkcji niektórych pestycydów, w czasie spalania węgla i olejów, przy wytwarzaniu papieru i chlorowanych rozpuszczalników czy przy wytopie metali. W latach 70. i 80. ubiegłego stulecia głównym źródłem dioksyn były spalarnie odpadów komunalnych. Obecnie nowoczesne obiekty tego typu nie stwarzają już takich problemów. Wciąż jednak emitentami sporych ilości dioksyn są piece domowe.
W ostatnich latach nacisk opinii publicznej i wysiłek wielu organizacji ekologicznych sprawiły, że podjęto szereg kroków w kierunku wyeliminowania przemysłowych źródeł emisji tych związków. Obserwujemy już pozytywne efekty tych działań. Stężenia dioksyn w środowisku naturalnym maleją. Nie znaczy to jednak, że problem zniknął. Dioksyny mogą się pojawiać lokalnie w stężeniach niebezpiecznych dla zdrowia.
W większości publikacji poświęconych dioksynom znajdziemy stwierdzenie, że mają one szkodliwy wpływ na układ hormonalny człowieka. W badaniach przeprowadzonych w latach 1999-2003 udowodniono, że dioksyny przyczyniają się do trudności z zajściem w ciążę, poronień i do niepłodności mężczyzn. Narastanie tych problemów obserwowano zwłaszcza na terenach wysoko uprzemysłowionych. Naukowcy nie są zgodni co do wpływu dioksyn na zagrożenie chorobami nowotworowymi – niektórzy uważają, że są to związki silnie rakotwórcze. Alergiczne reakcje stwierdza się przy bardzo wysokich stężeniach, z reguły nie występujących w środowisku. W Internecie można znaleźć wiele skrajnie odmiennych ocen toksyczności dioksyn. Jednak w zdecydowanej większości artykułów poświęconych tym związkom przeczytamy, że należą one do najbardziej toksycznych substancji, jakie wytworzył człowiek.
Jak widać, nauka nie jest w stanie udzielić nam precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, czy to właśnie dioksyny są odpowiedzialne za dramatyczny wzrost zachorowań na raka w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Przemysł chemiczny – obok wielu pożytecznych substancji – wytwarza też szkodliwe chemikalia i trucizny. Jesteśmy poddawani działaniu ogromnej ilości związków chemicznych, z których te najbardziej szkodliwe stanowią zapewne niewielką część. Ale ponieważ wszystkie wpływają na nas równocześnie, niezwykle trudno jest wytropić wśród nich głównych „sprawców” tzw. chorób cywilizacyjnych. Pozostaje zdrowy rozsądek, który podpowiada, że im mniej chemicznych substancji będzie krążyć w naszym środowisku, tym bezpiecznej będzie nam się żyło. Dlatego, bez względu na naukowe opinie i wciąż zmieniające się werdykty, nie palmy śmieci w naszych piecach.