Komisja Europejska 17 października br. oficjalnie przedstawiała swoje propozycje zmian w prawodawstwie unijnym, związanych z wykorzystaniem biopaliw w realizacji celu 10% paliw odnawialnych w transporcie w 2020 r. Kluczowe elementy wniosku legislacyjnego to 5-procentowe ograniczenie udziału biomasy żywnościowej, nadanie dodatkowych emisji tymże surowcom rolnym oraz umożliwienie czterokrotnego naliczania biopaliw wytwarzanych z niektórych surowców odpadowych w ramach realizacji celów wskaźnikowych.

Na reakcję przedstawicieli polskiego łańcucha wytwórczego nie trzeba było długo czekać. Już 22 października z inicjatywy Krajowej Izby Biopaliw odbyło się specjalne, rozszerzone posiedzenie Koalicji na rzecz Biopaliw, w którym oprócz Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku, Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju i KIB, wzięli udział szefowie Izby Zbożowo-Paszowej, Krajowej Rady Gorzelnictwa i Produkcji Biopaliw, Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych. Natomiast 25 października przyjęto oficjalne stanowisko organizacji, które skierowane zostało do Premiera oraz Ministerstw: Gospodarki, Środowiska oraz Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W stanowisku tym zwrócono uwagę na  niezwykłą szkodliwość pomysłów KE, których ewentualne wejście w życie miałoby bardzo negatywne konsekwencje nie dla wytwórców biokomponentów, ale całego łańcucha produkcyjnego, począwszy od sektora rolnego.
Decyzje polityczne związane z rozwojem sektora biopaliw w Europie miały zapewnić realizację kilku zasadniczych celów: dywersyfikację źródeł energii, ograniczenie o 6% emisji CO2, stabilizację dochodów w rolnictwie oraz stworzenie realnej alternatywy dla importowanych pasz wysokobiałkowych. Żaden z tych celów nie został zrealizowany, ponieważ od czasu ustanowienia dyrektyw unijnych będących podstawą rozwoju biopaliw, minęły niespełna trzy lata, a ich wdrożenie w wielu krajach UE nie zostało zakończone. Propozycja KE jest nie tylko nieracjonalna ze względu na brak konsekwencji w działaniu i niespójność z innymi decyzjami, zwłaszcza w kontekście dyskutowanej w tym samym czasie reformy Wspólnej Polityki Rolnej, ale wprost rzutuje na przyszłość bezpieczeństwa energetycznego i żywnościowego Europy. Wytwarzanie biopaliw dało bowiem szansę na ekonomicznie uzasadnioną produkcję roślin cennych z punktu widzenia płodozmianu i zachowania żyzności gleb, ale również dostarcza na rynek wysokiej jakości pasze.
Ograniczenie produkcji biopaliw spowoduje konieczność zwiększenia importu śruty sojowej z innych części świata, co pogłębi naszą zależność oraz przyczyni się do spotęgowania niezgodnych ze zrównoważonym rozwojem zmian w sposobie użytkowania gruntów poza UE, czego ograniczenie leżało u podstaw ideowych propozycji Komisji. Zmniejszenie ilości wytwarzanej biomasy przyczyni się także likwidacji miejsc pracy liczonych w dziesiątkach tysięcy w skali Europy, zwłaszcza na obszarach wiejskich, gdzie instalacje wytwarzające biopaliwa wraz z szeregiem działalności towarzyszących stanowią w wielu przypadkach niemal jedyne ośrodki produkcji przemysłowej. Co więcej, przypisanie dodatkowych emisyjności uprawom europejskim w związku z zachodzeniem zjawiska pośredniej zmiany użytkowania gruntów w Ameryce Płd. czy Azji jest co najmniej nieprzemyślane. Rozwiązanie zaproponowane przez KE nie tylko nie ograniczy tych zmian tam, gdzie one następują, ale wpłynie na dalsze zachwianie już bardzo trudnej konkurencyjności europejskiego rolnictwa. Sektor biopaliw europejskich nie konkuruje z sektorem spożywczym, a przypisanie mu roli kreatora cen żywności, biorąc pod uwagę znikomy udział surowców faktycznie skierowanych do ich produkcji, należy z całą stanowczością uznać za nieporozumienie i być może celowe pominięcie realnych czynników, takich jak spekulacja i notowania ropy naftowej.
Adam Stępień, KIB