Norwegia to bardzo dziwny kraj. Nie dość, że wierzą tam w trolle, jest zimno i ciemno, a trzydaniowy posiłek potrafi składać się tylko z ryby, to jeszcze osiagąją tam 90-procentowy poziom odzysku i recyklingu szkła. I mają ambicje na więcej!
Niby wszystko jest tak samo: obowiązek sortowania odpadów zapisany jest w prawie narodowym, ale to samorządy terytorialne są odpowiedzialne za utrzymanie czystości na swoim terenie i decydują, jaki system recyklingu odpadów u siebie wprowadzić. Dlaczego więc norweski system jest tak efektywny, a w Polsce… cóż, w Polsce jak jest, każdy widzi?
Frontem do klienta
Pierwszy, najważniejszy powód takiego stanu rzeczy, jaki nasuwa się po wizycie w norweskich związkach komunalnych i rozmowach z ich dyrektorami, to ogromny nacisk na informację i komunikację. Norwedzy nie są przecież ekologicznie wyedukowani z urodzenia, wiedzy tej nie wyssali z mlekiem matki – trzeba było wykształcić w nich taką postawę. I to się tam robi.
Weźmy przykład związku komunalnego Vesar z Tønsbergu. W maju ubiegłego roku wprowadził on na terenie swoich jedenastu gmin członkowskich nowy system recyklingu w miejsce starego, funkcjonującego od 1997 r. Wycofany w ubiegłym roku system opierał się na 95 punktach recyklingowych, do których można było przynosić odpady opakowaniowe. Obecnie segreguje się je w domu. Powody tej zmiany są trzy. P...