Piotr Talaga: Prace nad nowym Prawem wodnym trwają od wielu miesięcy. W branży sporo się na ten temat mówi, choć mało kto zna aktualny projekt ustawy. Został on upubliczniony dopiero w ostatnich dniach kwietnia.

Mariusz Gajda: Większość zapisów, które opublikowano po posiedzeniu Rady Ministrów 18 kwietnia, pozostała bez zmian. Inne są jedynie przepisy związane z żeglugą śródlądową. Przedstawiona wówczas na stronie Rządowego Centrum Legislacji wersja jest w znacznej mierze podobna do aktualnej. Projekt wymagał jednak prac natury legislacyjnej. A one rzeczywiście trwały długo. Trzeba mieć na uwadze fakt, że jest to wielki projekt nie tylko w kontekście skali wprowadzanych zmian, ale także objętościowo. Ustawa obejmuje bowiem 570 artykułów. Procedura jest taka, że RCL sprawdza i analizuje każdy przepis. Pod względem poprawności legislacyjnej ważne jest nie tylko każde słowo, ale we właściwym miejscu postawione przecinek czy kropka. Następnie sprawdzane jest to przez urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Po ich uwagach dokument wraca do RCL. Ponadto z projektem ustawy wiąże się przygotowanie projektów kilkudziesięciu rozporządzeń. Wraz z uzasadnieniami jest to w sumie ok. 2000 stron. Taka obróbka formalno-techniczna trwa ok. trzech miesięcy. Dodatkowo były jeszcze kwestie wymagające rozstrzygnięć merytorycznych.

Nie trudno się zorientować, że część rozstrzygnięć regulacyjnych w nowym Prawie wodnym budzi k...