Od redakcji
Ponad 500 lat temu Leonardo da Vinci narysował projekt urządzenia, tworząc pierwowzór aparatu fotograficznego, tzw. camera obscura (tzw. otworek). Jednak samą koncepcję tego typu rozwiązania opracował Euklides już w czasach starożytnej Grecji. Dzisiaj zamiast otworu montuje się układ precyzyjnych soczewek, a na tylnej ściance światłoczułą błonę lub elektroniczny przetwornik obrazu. O historii, jakże ciekawej, i rozwoju fotografii można by wiele napisać, natomiast istotę stanowi samo zdjęcie. Sztuką jest zrobienie takiego, które odbiorcę zadziwi, zainteresuje, zainspiruje i na długo pozostanie w jego pamięci. Fotografia dzieli się na artystyczną, krajobrazową, architektury, martwej natury i wiele innych, ale przede wszystkim pozwala patrzeć na świat oczami jej autora. Dlatego w konkursie fotograficznym „Recykling w obiektywie” przed uczestnikami postawiono trudne zadanie – spojrzeć na recykling przez pryzmat sztuki.
Jak ożywić idee recyklingu? Czy traktować go wyłącznie jako proces, kierując się formułą zawartą w regulacjach prawnych? A może postrzegać go jako ideę, która leży u podstaw społeczeństwa recyklingu? W wielu krajach potocznie recyklingiem nazywa się selektywną zbiórkę odpadów bądź system pojemników na posegregowane już surowce itp. Ponowne wykorzystanie odpadu również jest tak nazywane, choć poprawnie powinno się to określać mianem odzysku. Być może niebawem słowo recykling, pomimo wielu interwencji naukowców i specjalistów, stanie się tak wieloznaczne, jak obecnie „ekologia”. A z czym może kojarzyć się recykling? Cóż, odpowiedzi na pewno będą bardzo zróżnicowane. Fotografie przysłane na konkurs są na to ewidentnym dowodem. Jury miało naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Autorzy prac wykazali się dużą spostrzegawczością, pomysłowością, warsztatem i refleksem, który umożliwił im uchwycenie chwili. Spośród dziesiątek zdjęć wybrano jedynie dwanaście, które publikujemy w tym wydaniu oraz pokażemy na wystawie fotograficznej podczas tegorocznych Targów Poleko. Najlepsza z prac widnieje na okładce tego wydania, a obrońców zwierząt uspokajamy – mysz nie mieszka już w odkurzaczu, lecz z opiekunem w domu.
Z-ca redaktora naczelnego