Kwestią wzbudzającą w ostatnim czasie dosyć duże emocje jest podatek ekologiczny od samochodów osobowych, który ma zastąpić akcyzę. Obecna średnia wieku starych aut przekazywanych do demontażu w Polsce wynosi 17 lat. Wspomniany podatek ma się przyczynić do sprzedaży nowych pojazdów oraz wycofania za kilka lat z eksploatacji samochodów starszych. Jednakże czy zwiększona podaż na nowe auta, a tym samym i konsumpcjonizm (częstsza wymiana aut na młodsze modele), pomimo zużywania mniejszej ilości paliwa i emitowania mniej szkodliwych spalin, nie będzie generowała większej ilości odpadów (np. przy produkcji, demontażu itp.) oraz zużycia surowców? Czy po raporcie NIK o nieprawidłowościach w nielegalnie działających stacjach diagnostycznych mamy prawdziwy obraz samochodowego truciciela?

Na uwagę zasługuje również fakt, iż najstarsze pojazdy są użytkowane głównie przez uboższą część społeczeństwa. Jednak jak można dowiedzieć się z materiałów przygotowanych przez Stowarzyszenie FORS w tzw. „Eko-Pakiecie”, zniesienie podatku akcyzowego spowoduje obniżenie cen samochodów, co odczują konsumenci.
Niemniej autorzy podkreślają, iż z ponad 13 mln ludzi obciążonych podatkiem ekologicznym na zniesieniu akcyzy skorzysta rocznie ok. 1 mln osób i firm – tyle bowiem wprowadza się średnio pojazdów w ciągu roku na polski rynek. Nabywcami w tym przypadku najczęściej są jednak banki i instytucje leasingowe. Ponadto nowy podatek przełoży się na wzrost importu wraków demontowanych w szarej strefie.
Propozycja zmian powinna być jednak gruntowanie przeanalizowania pod każdym kątem i na każdym szczeblu – od producenta, przez konsumenta, aż po recyklera.
Jednak z drugiej strony, być może propozycja samego uwidocznienia stawki podatku wzbudza takie emocje? Analogicznie niewyszczególniana na paragonach czy fakturach akcyza, np. na alkohol lub papierosy, nie jest tak piętnowana, bo jak wiadomo: „co z oczu to z serca”.
 
Katarzyna Błachowicz
Z-ca redaktora naczelnego