Od redaktora
Wyborcy i polityczni komentatorzy już niedługo (niektórzy już zaczęli) będą rozliczać rząd i premiera Tuska z zapowiadanego cudu gospodarczego na miarę drugiej Irlandii.
Prawdziwego cudu oczekiwać zaś chyba trzeba w bliższej nam ochronie środowiska. Stan wielu spraw w tej materii wymaga już raczej tylko interwencji Najwyższego.
Nawet wysoko oceniany nowy minister środowiska, prof. Maciej Nowicki, będzie potrzebował i z tej strony pomocy.
Koniec rządów pierwszego ministra środowiska IV RP i początek rządów kolejnego ministra środowiska jednak III RP nigdy jeszcze nie był bowiem tak zajmujący zarówno dla uważnych obserwatorów spraw ekologii, jak i dla zwykłych obywateli. Za sprawą wielu wydarzeń trafiających na pierwsze strony gazet i czołówki serwisów informacyjnych tematyka dotąd tak lekceważona stawała się często tematem nr 1.
Jednymi z najpilniejszych problemów, jakimi musi się zająć pierwszy ekolog RP, są kwestia obwodnicy Rospudy oraz wypracowanie modelu rozwiązywania nieuniknionych konfliktów przy kolejnych inwestycjach. Zapowiadany okrągły stół to tylko (dobry) wstęp.
Wielu zaskoczyło to, że samorządom brakuje dziś środków na dołożenie do inwestycji środowiskowych. Wzrost cen na rynku budowlanym spowodował potrzebę przeszacowania ich możliwości. Krojone za ceny sprzed kilku lat plany inwestycyjne i idące za tym zobowiązania wobec Brukseli trzeba jakoś wykonać, ale już za ceny z 2008 r.
Do tego dochodzą zastane konflikty z Komisją Europejska w sprawie sieci Natura 2000, GMO i rozdziału limitów CO2 czy otwierająca się dyskusja nad nowym obowiązkowym udziałem energii odnawialnej w produkcji energii w krajach UE.
Tłumaczyć się też trzeba mediom za spory wzrost opłat środowiskowych za przyjmowanie odpadów na składowiska. Rozwiązanie oczekiwane przez prawie wszystkie strony rynku odpadowego i zapowiedziane wiele miesięcy temu (przyjęte jeszcze w IV RP) nagle wzbudziło wiele kontrowersji. Statystyczny Polak już teraz wie, komu zawdzięcza dramatyczne nieraz podwyżki za wywóz śmieci.
Wyciągać też trzeba gorące kartofle z toruńskiego ogniska. Już tylko zapowiedź przyjrzenia się przydzielonym w ostatnich dniach IV RP dotacjom na słynną dyrektorską geotermię czy dofinansowanie nauki dla kompensatorów przyrody ściągnęło „święte” gromy na głowę ministra. A co będzie, jeśli przyobiecane już pieniądze trzeba będzie odebrać?
Ten pobieżny przegląd spraw do pilnego załatwienia czy podjęcia, ich ilość i waga pokazują, że cud by się przydał. Z drugiej strony, może to i dobrze, że kwestie ekologii wyszły z opłotków i pojawiły się w centrum publicznej debaty. Będzie co robić i o czym pisać przez najbliższe lata.
Tomasz Szymkowiak
dyrektor-redaktor naczelny wydawnictw