W ostatnich dniach przez media przemknęła informacja, że w Sejmie w Komisji Ochrony Środowiska trwają prace nad nowelizacją prawa ochrony środowiska. Taką, która zmusi gminy do efektywnego zarządzania gospodarką odpadami komunalnymi.
Chodzi m.in. o to, by wymóc na samorządowcach regularne comiesięczne kontrole właścicieli posesji, czy mają zawarte umowy na odbiór odpadów i nieczystości. Kto nie będzie mieć stosownego dokumentu, od razu zapłaci 2 tys. zł, a jeśli przy kolejnej wizycie kontrolerów okaże się, że sytuacja się nie poprawiła – potraktowany zostanie jak recydywista. Posłowie proponują dla takich osób nawet karę więzienia – do jednego roku. Uważają bowiem, że niskie kary za śmiecenie nie są w stanie zmienić mentalności ludzi.
Podobnie ma być potraktowane nielegalne odprowadzanie ścieków czy brak umów z firmą asenizacyjną. Kontrolami ma zająć się straż miejska czy gminna, a w razie jej braku zadanie to ma być zlecane firmom prywatnym.
Czy powyższa propozycja (jedna z wielu) znaczy, że oczekiwane zmiany w prawie odpadowym zmierzają raczej w kierunku większej egzekwowalności prawa niż „rewolucji” w kwestii własności odpadów? Trudno jednoznacznie wyrokować, zwłaszcza że prace zainteresowanych resortów nad zmianami ustaw odpadowych zamarły. Podobno owa przerwa wynika ze sporu kompetencyjnego w kwestii prowadzenia dalszych prac nad projektem założeńdo ustaw (cokolwiek to znaczy).
Na marginesie powyższej propozycji posłów pojawia się kwestia egzekwowalności wobec gmin ich nowego obowiązku. Kto skontroluje kontrolujących? Jaką karę (i od kogo?) dostanie wójt (gmina) za brak regularnej comiesięcznej kontroli?
Z tym problemem idealnie koresponduje tekst prof. Marka Górskiego, zamieszczony w niniejszym wydaniu „Przeglądu Komunalnego”. Odnosi się on do założeń do projektu ustawy o zmianie ustawy o odpadach, ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw. Podstawowa trudność w komentowaniu tego materiału polega na jego ogólnikowości, braku skonkretyzowanych zapisów w postaci projektu ustawy.
Profesor Górski uważa, że resortowe propozycje zmian nie zostały udokumentowane wykazaniem nieskuteczności istniejących rozwiązań, badanych pod kątem ich konstrukcji prawnych. Podkreśla też brak w założeniach kwestii egzekucji obowiązujących wymagań, co w praktyce wydaje się być jedną z istotniejszych przyczyn pojawiających się kłopotów.
Pracy przed legislatorami jest co niemiara, dobrze by było chociaż wiedzieć, w jakim kierunku zmiany będą zmierzać. Czasu zostało coraz mniej, zegar akcesyjnych zobowiązań tyka coraz głośniej…
Tomasz Szymkowiak
Dyrektor – redaktor naczelny wydawnictw