Od redaktora
Nie do przyjęcia przez Fundusz były propozycje, by informować poprzez Internet, radio, ulotki, plakaty czy na stronach dofinansowanych wydawnictw. W praktyce pieniądze mogły być blokowane tak długo, póki któraś gazeta się nie zlituje i informacji „nie puści”. Sonda wykonana przez dziennikarzy w kilku innych funduszach udowodniła, że poznaniacy w swoich ostrych wymogach publicznego informowania są osamotnieni.
Słuszny skądinąd pomysł, by publicznie informować, co się dzieje z pieniędzmi podatników, zderzył się z zasadą wolności mediów. Ostatecznym dowodem na istnienie np. ścieżki rowerowej mieli być nie cykliści po niej jeżdżący, ale to co o tej inwestycji można w prasie przeczytać. Wiara w siłę i moc przekonywania „czwartej władzy” (oczywiście tylko tej drukowanej) była wielka.
Jak bardzo wielka, mogło się szefostwo Funduszu już kilka dni po interwencyjnych publikacjach „Wyborczej” przekonać. Władze Poznania uznały, iż odstępują od problematycznego wymogu i zadowolą się oświadczeniem obdarowanego o sposobie w jakim podał do publicznej wiadomości fakt uzyskania dotacji. Widocznie lepiej stare gazety oddać na makulaturę niż zbierać w teczkach.
Zapraszam do lektury grudniowego wydania „Przeglądu Komunalnego”.
Tomasz Szymkowiak
Z-ca redaktora naczelnego