Gospodarka nieustannie rozwija się, jako jedyny kraj w UE Polska nie odnotowała w czasie kryzysu ujemnego PKB, zatem państwo nie biednieje, ale można odnieść wrażenie, że coraz uboższy staje się nasz język. Na konferencji poświęconej odpadom zwróciła na to uwagę jedna z prelegentek, wskazując błędne użycie słowa „utylizacja” w fachowym języku branży. Wszystko, co dotyczy zrównoważonego rozwoju, wiąże się z dbałością o przyrodę i ochronę środowiska, określane jest jako ekologiczne. Z „ekologii” uczyniono słowo nazbyt szeroko rozumiane, odpowiednie do opisywania bardzo wielu zagadnień. Jest to wygodne, ale zupełnie sprzeczne z jego pierwotną definicją. Z kolei „śmieci”, stały się synonimem „odpadów”, a oficjalnie w języku profesjonalnym powinniśmy używać definicji podanej w ustawie o odpadach. Zatem chodzi o to, „aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa” – jak napisał Juliusz Słowacki. „Przykład idzie z góry”, dlatego powinniśmy wyrażać się poprawnie, szczególnie w gronie specjalistów i ekspertów, mając świadomość tego, co w istocie kryje się za danym pojęciem, i już nigdy nie mówiąc np. o „utylizacja śmieci”. A Polak niech w końcu, segreguje śmieci a zakupy wrzuca do ekologicznej torby.
Ponadto zachęcam do zajrzenia na stronę Ministerstwa Środowiska. Warto nawet popaść w rutynę i zaglądać na nią częściej. Można tam bowiem znaleźć założenia projektów ustaw: o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi; o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Założenia te nie są poddawane konsultacjom społecznym, dlatego warto dowiedzieć się, „co w trawie będzie piszczeć”.
 
 
Katarzyna Błachowicz
Z-ca redaktora naczelnego