Prawo zmiany

Dla wszystkich przedsiębiorców – w tym inwestorów – tylko jedna rzecz gorsza jest od surowych i zawiłych przepisów prawa. Są nią przepisy niestabilne! Takie, które nie wiadomo kiedy i jak mogą się zmienić, uniemożliwiając efektywne planowanie działalności rynkowej czy inwestycyjnej. Nie inaczej jest w branży energetycznej, w tym związanej z OZE. I nie można się dziwić, że częsta zmienność prawa bardzo biznesmenów irytuje.
Sęk jednak w tym, że prawodawcy nie robią im tego „na złość” ani „dla zabawy”. Dość rzadko też przyczyną prawnej niestabilności jest brak kompetencji czy wyobraźni. Po prostu w naszej wciąż młodej branży rzeczywistość kształtuje się „dynamicznie” i czasem wymusza drobne korekty lub poważniejsze zmiany. Na przykład Ministerstwo Gospodarki zapowiedziało ponowne uregulowanie dwóch spraw. Jedna poprawka będzie dotyczyła współspalania biomasy, a druga – zróżnicowania systemu wsparcia dla rozwoju OZE (czego oczekują… przedsiębiorcy związani z droższą energetyką słoneczną).
Powodem poprawki nr 1 była praktyczna obserwacja, że – ujmując to w dużym skrócie – aktualne przepisy nie całkiem sensownie regulują kwestię proporcji, a pośrednio preferencji, odnośnie wykorzystania biomasy rolnej (tzw. agrobiomasy) i biomasy leśnej. Ta pierwsza, trudniejsza do pozyskania przez energetykę, była prawnie faworyzowana na niekorzyść tej drugiej. Teraz ma powstać układ bardziej „sprawiedliwy”. Niemniej jest to zmiana przepisów niejako „w trakcie gry”, bo sporo inwestycji już poczyniono, więc jedni przedsiębiorcy (głównie przedstawiciele energetyki rozproszonej i rolnicy) będą zapewne oburzeni, a z kolei drudzy (zwłaszcza „duża” energetyka i leśnicy) – zadowoleni.
O reakcji naszego środowiska na te ministerialne zapowiedzi przekonamy się już niebawem, podczas współorganizowanej przez „Czystą Energię” konferencji „Rynek pelet i brykietów”, która odbędzie się na targach Pellets – Expo & Brykiet – Expo w Bydgoszczy (zapraszam!).
Niestabilność prawa ma czasem szerszy kontekst. Na przykład pojawiają się już opinie, że jeśli się okaże, iż wdrożenie technologii CCS w skali przemysłowej stanie zbyt kosztowne i pojawią się kłopoty z sekwestracją CO2, to konsekwencją tego będzie zagrożenie wypełnienia naszego zobowiązania dotyczącego 20-procentowej redukcji emisji CO2. Nie może zatem dziwić, iż Ministerstwo Gospodarki zamierza zareagować, wprowadzając odpowiednie zmiany w prawie. Tak czy owak, przed nami okres kanikuły, więc życzę wszystkim, aby zebrali siły do dalszych zmagań biznesowych, naukowych czy redaktorskich.
 
 
Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna