Ufff jak gorąco… Po nieszczęściach powodziowych do Polski nadciągnęła kolejna fala. Tym razem upałów. Naukowcy apelują: Trzeba pić duuużo wody, przynajmniej dwa litry dziennie! Pamiętajmy jednak, że przesada z jej ilością może prowadzić nawet do śmierci. W starożytności nadmierne pojenie wroga, i to w krótkim czasie, było jedną z bardziej wyrafinowanych tortur. Dziś, niestety, chcąc ugasić pragnienie, w większości miast musimy korzystać z wody butelkowanej i zrezygnować z „kranówki”. Sporo firm wodociągowych, aby wodę odpowiednio uzdatnić, po powodzi zastosowało chlor, który co prawda sprawia, że skład wody mieści się we wskazanych przez prawo normach, ale za to jej smak pozostawia wiele do życzenia. Po wszelkich awariach czy klęskach żywiołowych bardzo ważna jest umiejętność przewidywania prędkości, z jaką rozchodzą się zanieczyszczenia, określenia kierunków ich przepływu i przemian chemicznych, którym mogą ulegać. Jednym z narzędzi umożliwiających symulację rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń w wodzie są odpowiednio przygotowane programy komputerowe. W tym numerze zachęcamy do lektury artykułu na ten temat.

Prowadzone niedawno po powodzi badania wykazały, że jedna z najlepszych wód płynie z kranów Białostocczan. Mieszkańcy, którzy wzięli udział w eksperymencie, nie znając pochodzenia wody pitej, często właśnie „kranówkę” wskazali jako tę lepszą w smaku od butelkowanej mineralnej. Gdyby takich wodociągów było więcej, latem przeciętny Polak mógłby sporo zaoszczędzić.
Mimo, że sezon ogórkowy w pełni, Najwyższa Izba Kontroli nie próżnuje. W poprzednim numerze pisaliśmy o raporcie NIK-u dotyczącym Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych, w czerwcu wzięto „pod lupę” sposób zagospodarowania osadów powstających w oczyszczalniach ścieków w Wielkopolsce. Kontrola sześciu jednostek nadzorowanych przez organy samorządu terytorialnego została wykonana pod względem legalności, gospodarności i rzetelności. Jak można się było spodziewać, NIK negatywnie oceniła m.in. brak zlecania badań chemicznych osadów wykwalifikowanym laboratoriom oraz ich niewystarczającą ewidencję. Skutkiem zaniedbań było stosowanie osadów w sposób niedozwolony nie tylko na gruntach rolnych, ale także na terenie parków krajobrazowych. Jest jednak jakieś światełko w tunelu, bowiem kontrola wykazała, że żadna z badanych oczyszczalni od dwóch lat nie magazynuje się już osadów na składowiskach. To zdecydowanie pozytywny efekt tej kontroli. Jednak to wciąż za mało żeby osiągnąć zamierzone cele środowiskowe. Teraz pozostaje czekać, czy Ministerstwo Środowiska wyciągnie konstruktywne wnioski z raportu NIK-u.
Osady to problem, który spędza sen z powiek niejednej oczyszczalni w Polsce. Dlatego coraz więcej ośrodków naukowych i szkoleniowych organizuje konferencje na ten temat. Jedna z nich odbyła się w czerwcu w Zielonej Górze, a na kolejną w imieniu firmy Abrys, wydawcy miesięcznika „Wodociągi-Kanalizacja”, zapraszam we wrześniu do Łodzi. Niech tym razem to miasto będzie „ziemią obiecaną” dla wszystkich chcących poznać tajniki suszenia i termicznego przekształcania osadów. Do zobaczenia!
 
Ewa Gosiewska