Można powiedzieć, że tegoroczna powódź podważyła słuszność słów Wisławy Szymborskiej, że „nic dwa razy się nie zdarza”. Na przełomie maja i czerwca w wyniku ataku żywiołu ucierpiało ponad 600 gmin z czternastu województw. Zostały zalane domy, uszkodzone drogi, zerwane mosty. Z powodzią zmagali się także przedsiębiorcy, którzy robili wszystko, by zapobiec przedostaniu się wody na teren swojej firmy. O tym, jak wyglądała walka z szalejącym żywiołem w zakładach przemysłowych, pisze w bieżącym wydaniu Barbara Krawczyk. W momencie, gdy artykuł był już przygotowany, ulewne deszcze spowodowały, że temat powodzi znów stał się aktualny. Tym razem kataklizmem zostali dotknięci mieszkańcy Bogatyni na Dolnym Śląsku. Woda całkowicie zniszczyła kilkanaście budynków, a ponad 600 uszkodziła. Ponadto z powodu zalania dolnych poziomów wyrobiska na kilka dni zostało wstrzymane wydobycie węgla w Kopalni Węgla Brunatnego „Turów”. Powódź pokrzyżowała plany również posłom, którzy w związku z sytuacją powodziową na Dolnym Śląsku musieli przerwać swoje wakacje i udać się na nadzwyczajne posiedzenie Sejmu. Efektem było przyjęcie ustawy o wspieraniu przedsiębiorców dotkniętych skutkami powodzi w 2010 r., która przewiduje do 50 tys. zł nieoprocentowanej pożyczki dla mikro i małych firm. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na początku roku poinformowało, że od 2002 r. na ochronę terenów w dorzeczu Odry i górnej Wisły z budżetu państwa wydano blisko 4 mld zł, a na naprawę urządzeń melioracyjnych – ponad 800 mln zł. Jednak inwestycji wciąż jest za mało, by rozwiązać problem powodzi w Polsce. Konieczne są jeszcze większe nakłady na ochronę przeciwpowodziową, aby następnym razem nie sprawdziła się maksyma „do trzech razy sztuka”.
Małgorzata Masłowska-Bandosz
Redaktor prowadząca