Obecnie nagrodę można otrzymać nie tylko za wyjątkowe, warte uznania dokonania, ale także za nieudane przedsięwzięcie, zasługujące na krytykę. Przykładowo w opozycji do światowej sławy Oskarów przyznawane są Złote Maliny, polskiego Złotego Lwa – Wielkie Węże, a Stowarzyszenie Moje Miasto za realizację najgorszych inwestycji architektonicznych przyznaje Betonową Kostkę (w przeciwieństwie do Superjednostek, za najlepsze projekty). Antynagrody przyznawane są także w dziedzinie ochrony klimatu. Mogą się nią „poszczycić” ci uczestnicy globalnych negocjacji klimatycznych, którzy zdaniem ponad 450 organizacji pozarządowych z całego świata, skupionych w sieci Climate Action Network, opóźniają osiągnięcie porozumienia w sprawie ochrony klimatu. Podczas negocjacji klimatycznych, które trwały od 14 do 25 maja br. w Bonn, Polska już po raz czwarty otrzymała Skamielinę dnia (ang. Fossil of the day). Tym razem otrzymaliśmy „naganę” m.in. za blokowanie zwiększenia celu redukcyjnego Unii Europejskiej do 30% do 2020 r., nie mówiąc już o 30% osiągniętych tylko za pomocą działań wewnątrz UE lub o 40%, za które inne kraje, najbardziej narażone na skutki zmian klimatu, byłyby wdzięczne. Zdaniem organizacji pozarządowych, polski rząd bierze za zakładników pozostałe 26 krajów UE, co może się przyczynić do upadku europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji.

 
Głównym celem negocjacji klimatycznych w Bonn było opracowanie planu działań, zmierzających do zawarcia nowego porozumienia w sprawie ochrony klimatu, zastępującego protokół z Kioto. Zgodnie z ustaleniami poczynionymi podczas konferencji klimatycznej COP-17 w Durbanie, dokument taki ma zostać uzgodniony najpóźniej w 2015 r., aby mógł wejść w życie w 2020 r. Nowe porozumienie miałoby objąć wszystkie kraje, zarówno te rozwinięte, jak i rozwijające się. I właśnie ten fakt budzi chyba najwięcej emocji. Chiny, Indie, Brazylia, Malezja czy Wenezuela nie chcą ponosić wysokich kosztów redukcji emisji, dlatego wolałyby utrzymać istniejący poziom zobowiązań, natomiast kraje rozwinięte coraz częściej mówią o tym, że nie uda im się osiągnąć celów zapisanych kilkanaście lat temu.
 
Trudno zatem będzie do 2015 r. wypracować taki dokument, który zadowoliłby wszystkich i zastąpił protokół z Kioto. Jednak walka o ochronę klimatu ma sens tylko wtedy, gdy każde państwo zobowiąże się do wypełniania celów redukcyjnych, bo zwiększenie redukcji emisji CO2 tylko przez Europę o 30, 60 czy nawet 80% będzie miało zerowy efekt środowiskowy, bo w skali świata nie dojdzie do zmniejszenia emisji, ale do jej relokacji.

Masłowska-Bandosz Małgorzata