Wydawać by się mogło, że we współczesnym świecie liczy się tylko innowacyjność, pogoń za nowym i nikt nie przywiązuje już wagi do przysłów, a w obliczu zachodzących w niebywałym tempie zmian społeczno-gospodarczych tzw. mądrość ludowa również straciła na aktualności i ponadczasowości.
Jest jednak co najmniej jedno porzekadło, które wręcz idealnie pasuje do obecnej sytuacji związanej z wdrażaniem reformy gospodarki odpadami komunalnymi. Brzmi ono tak: „Im dalej w las, tym więcej drzew”. Obserwując próby poradzenia sobie w tak krótkim czasie ze złożoną materią, jaką jest „rewolucja śmieciowa”, łatwo zauważyć, z jakimi problemami boryka się branża, chcąc podołać nowemu wyzwaniu. Można też dojść do wniosku, iż rzeczywiście wraz z rozwiązaniem jednego problemu pojawia się kilka następnych, którym trzeba podołać.
A że zakres tematyczny jest skomplikowany i obszerny, przekonał się już niejeden samorząd, a i przedsiębiorcy łamią sobie głowy, jak wyjść obronną ręką z „odpadowych opałów”. Kłopoty rodzą się choćby na etapie analizy przepisów. Wydawać by się mogło, iż dla realizacji wyznaczonych przez prawo obowiązków gminy powinny współdziałać, a dwiema podstawowymi formami tej kooperacji jest zawiązanie związku gmin lub przekazanie swych plenipotencji innej gminie, w ramach porozumienia międzygminnego. Jak się jednak okazuje, są regionalne izby obrachunkowe (a na pewno jedna taka jest), które uważają, że w zakresie gospodarki odpadami, a przynajmniej w kwestii windykacji opłat, nie ma miejsca na działania w oparciu o międzygminne porozumienie. O możliwościach związków w tym zakresie też trwają dysputy prawników.
Nie ustają też dyskusje wokół obowiązkowych przetargów na świadczenie usług odbioru odpadów od właścicieli nieruchomości, przeciwstawiane europejskiej doktrynie „in-house”. Być może decyzje w tym obszarze będą musiały podejmować rozmaite instancje sądowe, włącznie z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Póki co jednak na giełdzie pomysłów na to, jak obejść te twarde przepisy, pojawiła się koncepcja komunalnych spółdzielni socjalnych, o której podczas jednej z konferencji wspominał dr Marek Goleń.
Najwyższy też czas dokonać wyboru metody kształtowania opłat, a i tutaj – w toku rozważań – pojawiają się kolejne trudności – m.in. o tych kwestiach rozmawialiśmy podczas spotkania, zorganizowanego w stolicy Śląska przez naszą redakcję na początku października we współpracy ze Szkołą Główną Handlową i Urzędem Miasta Katowice. Uczestnicy podkreślali, że każdy z przewidzianych w ustawie modeli kształtowania opłat ma swoje wady i zalety, co powoduje, że nierzadko trudno podjąć tę strategiczną decyzję.
Zdecydowanie najczęściej podnoszoną obecnie kwestią jest jednak problem zakupu odpowiednich narzędzi informatycznych do kontrolowania i sterowania systemem. Pada wiele pytań, jakie rozwiązanie przyjąć i czym się kierować przy jego zakupie. Niestety, gros samorządów nie ma doświadczeń w zarządzaniu systemem gospodarki odpadami, stąd wybór optymalnego dla danej gminy oprogramowania może być tym bardziej trudny.
I nieco przekornie wracając do wątku porzekadeł: mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale ogrom obowiązków, jakimi zostały przytłoczone gminy, sprawia, że za głowę chwyta się niejeden decydent. Mogę jednak zapewnić, że redakcja – w miarę swoich możliwości – będzie starała się podpowiadać, jak radzić sobie w tej nowej „odpadowej rzeczywistości”.
 
Piotr Strzyżyński
z-ca redaktor naczelnej