Od redaktora
No i mógłbym powiedzieć, a dokładnie rzecz ujmując, napisać: „a nie mówiłem?”. „O czymże to?” – zapytają natychmiast osoby, które zdecydują się na lekturę słowa wprowadzającego (przy założeniu, że w ogóle takie się znajdą). Odpowiedź brzmi: że coraz częściej będzie słychać pytania, „po co nam ta ochrona środowiska, skoro tyle trzeba za nią płacić”. Powodem niezadowolenia są, a jakżeby inaczej, opłaty za odbiór odpadów komunalnych.
W jednym z dużych miast zapowiedziano, że odbiór śmieci (w wariancie obejmującym selektywną zbiórkę) kosztować będzie niespełna 15 zł od osoby. Wywołało to ogromne protesty, zwłaszcza po stronie spółdzielni mieszkaniowych. Przynajmniej jedna z nich zorganizowała nawet akcję – protest przeciwko „ustawie śmieciowej” – i zbiera w tej sprawie podpisy mieszkańców. Jest tam m.in. zawarty postulat, by spółdzielnie mieszkaniowe wyłączyć spod działania przepisów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Chodzi o to, by umożliwić wywóz odpadów na dotychczasowych zasadach, bowiem wówczas – zdaniem organizatorów protestu – „opłata śmieciowa” na terenie tej spółdzielni nie powinna przekroczyć 10 zł na osobę. A zatem sprawa sprowadza się do jednego wniosku: cała ta ochrona środowiska jest zbyt droga dla mieszkańców.
Trzeba przyznać, iż powołany do zarządzania gospodarką odpadami komunalnymi na terenie tego miasta i okolicznych gmin związek wyszedł, w pewnym zakresie, naprzeciw postulatom spółdzielców, uchwalając stawkę na poziomie 12 zł od osoby (opłata ma charakter degresywny, a jej wysokość uzależniona będzie od liczby osób w gospodarstwie domowym). Nie jest to owe 10 zł, których bronić chcą spółdzielcy, ale również nie proponowane wcześniej niemal 15 zł. Uwzględniono także inny apel protestujących, by – dzieląc obszar związku na sektory (pod nadchodzące przetargi) – tę część miasta wyznaczyć jako osobny sektor.
Czy zatem owe 2 zł różnicy nadal będą kością niezgody? Czy może jednak możliwy będzie kompromis? Czas pokaże. Tymczasem tych, którzy chcą poznać zdania i stanowiska podmiotów stojących często po różnych stronach barykady „odpadowo-opłatowej”, zachęcam do lektury relacji ze spotkania zorganizowanego przez nasz miesięcznik i dedykowanego właśnie tej problematyce.
A mieszkańcy? Cóż, przede wszystkim trzeba ich uświadamiać, dlaczego gospodarka odpadami musi kosztować, i budować z nimi relacje partnerskie – pomoże w tym na pewno otwarta prezentacja rzetelnych kalkulacji kosztów i wpływów do systemu. A na wzrost poziomu przychodów mieszkańców – tak by ludzi było po prostu stać – chyba nie ma jednego, i w dodatku uzależnionego tylko od władz samorządu, lekarstwa.
Piotr Strzyżyński
z-ca redaktor naczelnej