Wiem, że nic nie wiem. Ta słynna kwestia, którą posługiwał się Sokrates prawie 2,5 tys. lat temu, w dzisiejszych czasach nie straciła nic na swojej aktualności. W czasach, kiedy wszelkie informacje są na wyciągnięcie ręki ? albo raczej na kliknięcie myszką, bo przecież wszystko jest w ?googlach? lub Wikipedii ? wiele rzeczy pozostaje jeszcze w sferze domysłów, szacunków, prognoz. Jak choćby to, ile my właściwie mamy w Polsce gazu łupkowego, nad którym pochylamy się w tym numerze ?Przeglądu Komunalnego?. Z pewnością władze ok. 500 gmin, których obszar pokrywają koncesje na poszukiwanie tego cennego surowca, chciałyby wiedzieć, ile pieniędzy mogłyby sobie doliczać do budżetu z tytułu wydobycia gazu na ich terenie. I ze spokojem planować ich wydawanie na remont drogi, budowę kanalizację lub inne inwestycje.

Póki co, można robić sobie nadzieje ? i bynajmniej nie piszę tego z ironią. Bo wiele wskazuje na to, że po kilku latach mówienia o gazie wokół jego poszukiwań i wydobycia wreszcie zacznie się coś dziać. Nowy minister środowiska ma przyspieszyć prace legislacyjne i ułatwić prace inwestorom. Aż czterokrotnie ma wzrosnąć opłata eksploatacyjna za wydobycie gazu, a tym samym potencjalne zyski gmin. No i w końcu ten rok ma być przełomowy, jeśli chodzi o komercyjną eksploatację złóż. Na Pomorzu gaz z łupków płynie już ponoć całkiem obficie.

Szerokim strumieniem płyną także pieniądze do przedsiębiorców zajmujących się odbiorem odpadów, o czym także piszemy na naszych łamach. Setki milionów złotych, które były do wzięcia na rynku w związku z ?rewolucją śmieciową?, podzieliły między siebie liczne firmy, ale ? znowu ? trudno ocenić, kto jest w tej batalii prawdziwym wygranym. Niby dane są, bo wystarczy przeanalizować pod kątem wartości zamówień przetargi ogłaszane przez gminy, ale tak naprawdę do końca nie da się tego porównać. Choćby dlatego, że firmy raz startowały indywidualnie, a innym razem w konsorcjach. A i okresy zlecanych usług są bardzo zróżnicowane.

Mogłaby w tym miejscu najść człowieka dość smutna refleksja, że nawet świat mediów, który żyje z dostarczania informacji, mimo technologicznie nieograniczonych możliwości wciąż nie potrafi w 100 procentach wywiązać się ze swojego zadania. Taki sposób myślenia krzywdziłby jednak odbiorców, a w tym przypadku również czytelników ?Przeglądu Komunalnego?. Bo przecież czasem nie wszystko musi (a może i nie powinno?) być powiedziane od A do Z. Wnioski każdy przecież potrafi wyciągnąć sam. W końcu, jak mawiał inny grecki klasyk, Demostenes ? mądrej głowie dość dwie słowie.

Lech Bojarski

zastępca redaktor naczelnej