W czerwcu redakcja miesięcznika ?Wodociągi-Kanalizacja? sprawowała patronat medialny nad kilkoma konferencjami. To już tradycja, że przed wakacjami branżowych wydarzeń tego typu, w których chciałoby się uczestniczyć, jest tak wiele, że właściwie można by spakować walizki i na miesiąc wyprowadzić się z domu. Wysyp konferencji świadczy nie tylko o tym, że przedstawiciele branży wodno-kanalizacyjnej lubią się spotykać, ale przede wszystkim o tym, że wciąż jest sporo kluczowych dla tego środowiska zagadnień, które najlepiej omawiać w gronie ludzi mających podobne dylematy. Redaktorzy miesięcznika, uczestnicząc w spotkaniach branży w ostatnich miesiącach, nie mogli nie zauważyć, że w kuluarach dominuje jeden temat, który budzi poważne zaniepokojenie przedstawicieli przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Mowa oczywiście o zmianach, które proponuje (przy czym słowo ?proponuje? jest tu raczej nieadekwatne ? bliższe prawdzie będzie ?głosi?) Ministerstwo Środowiska w projekcie nowej ustawy Prawo wodne. Zarzuty wobec projektu można długo wyliczać. Chodzi zwłaszcza o pomysł odejścia od decentralizacji zadań i stworzenie molocha w postaci Państwowego Gospodarstwa Wodnego ?Wody Polskie?, a także o nowy sposób naliczania opłat za pobór wód. Najwięcej wątpliwości wzbudza temat wód opadowych i roztopowych, które mają być wyłączone z definicji ?ścieków?. Mnożą się pytania o definicję tych wód oraz o to, za co konkretnie opłata ma być pobierana. Należy podkreślić, że generalnie przedstawiciele branży wodociągowo-kanalizacyjnej chwalą ogólny kierunek zmian, wszak sami od lat postulowali konieczność nowelizacji tej ustawy. Jednak, jak zauważa prezes Izby Gospodarczej ?Wodociągi Polskie?, Dorota Jakuta: ? Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Problem polega na tym, że często przepisom projektu brakuje precyzji, np. dostatecznie jasnych definicji, pozwalających uniknąć sporów interpretacyjnych. Jest jeszcze czas na naprawienie tych niedoskonałości w dalszym procesie legislacyjnym i Izba wierzy, że tak się stanie (?W-K? 6/2016). 

W idealnym świecie projekt nowej ustawy, kluczowej dla jednej z głównych gałęzi gospodarki, którą przecież jest działalność wodno-ściekowa, doczekałaby się z pewnością uzgodnień na linii ministerstwo ? branża wod-kan i konsultacji publicznych. W polskiej rzeczywistości? ten etap został pominięty. Autorzy poświęconego ustawie artykułu w dziale ?Prawo? postulują, że: ? Nieuwzględnienie głosu branży, której przedstawiciele na co dzień funkcjonują w ramach analizowanych przepisów prawnych, może być dramatyczne w skutkach. Stąd warto pochylić się nad tą ustawą z uwagą i sygnalizować niepokojące rozwiązania, póki jeszcze nie jest za późno.

Anna Lembicz, redaktor prowadząca