Od redaktora
Eksperci wypowiadający się na naszych łamach zauważają, że do transpozycji unijnych przepisów nie powinniśmy podchodzić zbyt ambitnie. W przeciwnym razie może skończyć się podobnie jak w przypadku dyrektywy ściekowej, a więc brakiem spełnienia unijnych wymogów i groźbą kar finansowych dla Polski.
Unia Europejska od lat stara się zapewniać dostęp do wody pitnej coraz większej liczbie mieszkańców krajów Wspólnoty. Przyjęta w grudniu 2020 r. nowa dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi ma ułatwić go także grupom wykluczonym. Wymusi jednak dodatkowe inwestycje – zarówno w monitorowanie jakości wody, jak i w infrastrukturę. Jak kosztowne i złożone będą to inwestycje? Tego na razie nie wiemy. Wiemy za to, że w przedsiębiorstwach wod-kan i gminach trwają prace nad uzupełnieniem ankiet, na podstawie których Ministerstwo Infrastruktury ma przygotować plan inwestycji dostosowujących infrastrukturę do przyszłych wymogów prawnych stworzonych na bazie wspomnianej dyrektywy.
Eksperci wypowiadający się na naszych łamach zauważają, że do transpozycji unijnych przepisów nie powinniśmy podchodzić zbyt ambitnie. W przeciwnym razie może skończyć się podobnie jak w przypadku dyrektywy ściekowej, a więc brakiem spełnienia unijnych wymogów i groźbą kar finansowych dla Polski, które, jak pisze Helena Goderska, w p...