Od redaktora
Jest jeszcze wiele do zrobienia. Tymi słowami można krótko scharakteryzować stan gospodarki komunalnej i ochrony środowiska w Polsce. W każdej dziedzinie można znaleźć pilne zadania i problemy, które często rodzą się w wyniku, nazwijmy to, niefrasobliwości prawodawcy. Często są to zadania obarczone piętnem unijnym – musimy wykonać, bo jak nie, to… i w tym momencie wielu z nas oczyma wyobraźni widzi grożące palce unijnych komisarzy.
A że faktycznie wiele jest do zrobienia, przekonuje choćby lektura sprawozdania z realizacji Krajowego Planu Gospodarki Odpadami. Gminy nie wypełniają obowiązków związanych z budową systemów selektywnej zbiórki, przedsiębiorcy działający na niwie odbioru i transportu odpadów fałszują ewidencje, a mieszkańcy nadal nie widzą potrzeby zawierania umów na wywóz odpadów.
System gospodarki odpadami kuleje, co widać już przy pierwszym rzucie oka na listy projektów zaakceptowanych do dofinansowania przez Brukselę. W sprawozdaniu podkreślono potrzebę powołania rządowej agencji ochrony środowiska – oby faktycznie była to właściwa recepta, a nie tylko sposób mnożenia scentralizowanych i zbiurokratyzowanych bytów…
O niedoskonałościach polskiej gospodarki odpadami mówi także Edmund Waśko, wicedyrektor poznańskiej delegatury NIK, która była koordynatorem kontroli przeprowadzonej w zeszłym roku w dużych miastach. Podkreśla on słabość selektywnej zbiórki, błędy i braki w prowadzonej przez przedsiębiorców ewidencji oraz niefrasobliwość gmin w zakresie kontrolowania przedsiębiorców.
Wiele do zrobienia jest także w dziedzinie gospodarki wodno-ściekowej. Trwa realizacja Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych, który nadal wywołuje spore emocje, zwłaszcza w temacie wyznaczania aglomeracji. Z niektórych opinii wypowiadanych na temat Rozporządzenia Ministra Środowiska z 22 grudnia 2004 r. w sprawie sposobu wyznaczania obszaru i granic aglomeracji, które ukazało się 30 grudnia ub.r., można odnieść wrażenie, że główną jego zaletą jest to, że w ogóle się ukazało.
Dyskusje nie milkną również wokół ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę (…). Pojawiają się także głosy (również na łamach PK – czytaj s. 30), że nie ma co się trudzić nowelizowaniem ustawy, lepiej zająć się pisaniem jej od nowa.
Problemów oczekujących na rozwiązanie jest zatem bez liku, dlatego nie zważając na zawirowania związane z wyborami, należy brać się do pracy. I oby grożące palce unijnych komisarzy nie sięgnęły nigdy do naszej wspólnej skarbonki z żądaniem zwrotu udzielonego nam wsparcia lub, co gorsze, wypłacenia kar z tytułu niewywiązania się z wynegocjowanych zobowiązań.
Piotr Strzyżyński
z-ca redaktora naczelnego
A że faktycznie wiele jest do zrobienia, przekonuje choćby lektura sprawozdania z realizacji Krajowego Planu Gospodarki Odpadami. Gminy nie wypełniają obowiązków związanych z budową systemów selektywnej zbiórki, przedsiębiorcy działający na niwie odbioru i transportu odpadów fałszują ewidencje, a mieszkańcy nadal nie widzą potrzeby zawierania umów na wywóz odpadów.
System gospodarki odpadami kuleje, co widać już przy pierwszym rzucie oka na listy projektów zaakceptowanych do dofinansowania przez Brukselę. W sprawozdaniu podkreślono potrzebę powołania rządowej agencji ochrony środowiska – oby faktycznie była to właściwa recepta, a nie tylko sposób mnożenia scentralizowanych i zbiurokratyzowanych bytów…
O niedoskonałościach polskiej gospodarki odpadami mówi także Edmund Waśko, wicedyrektor poznańskiej delegatury NIK, która była koordynatorem kontroli przeprowadzonej w zeszłym roku w dużych miastach. Podkreśla on słabość selektywnej zbiórki, błędy i braki w prowadzonej przez przedsiębiorców ewidencji oraz niefrasobliwość gmin w zakresie kontrolowania przedsiębiorców.
Wiele do zrobienia jest także w dziedzinie gospodarki wodno-ściekowej. Trwa realizacja Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych, który nadal wywołuje spore emocje, zwłaszcza w temacie wyznaczania aglomeracji. Z niektórych opinii wypowiadanych na temat Rozporządzenia Ministra Środowiska z 22 grudnia 2004 r. w sprawie sposobu wyznaczania obszaru i granic aglomeracji, które ukazało się 30 grudnia ub.r., można odnieść wrażenie, że główną jego zaletą jest to, że w ogóle się ukazało.
Dyskusje nie milkną również wokół ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę (…). Pojawiają się także głosy (również na łamach PK – czytaj s. 30), że nie ma co się trudzić nowelizowaniem ustawy, lepiej zająć się pisaniem jej od nowa.
Problemów oczekujących na rozwiązanie jest zatem bez liku, dlatego nie zważając na zawirowania związane z wyborami, należy brać się do pracy. I oby grożące palce unijnych komisarzy nie sięgnęły nigdy do naszej wspólnej skarbonki z żądaniem zwrotu udzielonego nam wsparcia lub, co gorsze, wypłacenia kar z tytułu niewywiązania się z wynegocjowanych zobowiązań.
Piotr Strzyżyński
z-ca redaktora naczelnego