Od redaktora
Mija miesiąc od czasu wejścia w życie nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Przedsiębiorstwa przygotowują nowe regulaminy i wzory umów. Stąd mają mniej czasu na zajmowanie się problemami technicznymi. Z dużym zadowoleniem chcę zwrócić uwagę na to, że w tym numerze to one zdecydowanie dominują. Dużo uwagi poświęcamy pompom. Średnio osiem do dwunastu procent kosztów w przedsiębiorstwach, które w kalkulacji niezbędnych przychodów uwzględniają koszty amortyzacji, stanowią koszty energii. Energia zużywana przez pompy jest ich największym składnikiem. Kolejny raz piszemy o problemach związanych z poziomem usług. Wskaźniki awaryjności oraz strat wody należą do ważniejszych w ocenie jakości procesu eksploatacji. Jest też coś dla tych, których interesują problemy technologiczne w oczyszczaniu ścieków. Gdy jako nauczyciel akademicki omawiam na zajęciach metody mające na celu podwyższenie sprawności, zmniejszenie materiało- i energochłonności albo poprawę ekonomicznej efektywności, mam świadomość tego, że już niebawem moi studenci będą mieli okazję przekonać się, iż stosowanie tych metod w praktyce może być bardziej źródłem ich kłopotów niż powodem zawodowego sukcesu. Jeżeli inżynier pracujący w przedsiębiorstwie wodociągowo-kanalizacyjnym wdroży technologię obniżającą o 10% koszty przedsiębiorstwa, to faktycznie pozbawi je w przyszłym roku przychodów równoważnych obniżonym kosztom. Tym samym w odpowiedniej proporcji może obniżyć zysk, jeżeli jest on przez przedsiębiorstwo naliczany. Jest oczywiście sposób na to, aby nie dopuścić do zmniejszenia niezbędnych przychodów. Trzeba w kalkulacji zaplanować lub zwiększyć zysk. Wtedy jednak niemal jedną piątą planowanego zysku trzeba będzie odprowadzić jako podatek, a dopiero resztę przeznaczyć na inwestycje. Nowe inwestycje to nowa robota, nowy kłopot dla firmy, nowe ryzyko i nowe obciążenia dla jej pracowników. Stąd tak naprawdę pracownikom i zarządowi przedsiębiorstwa nie powinno na nich zależeć.
W trakcie prac nad nowelizacją ustawy nikt nie zauważył ewidentnych wad kosztowej formuły ceny usług wodociągowo-kanalizacyjnych. Skupiono się na szlifowaniu szczegółów w zapisach, nie zwracając uwagi na to, co wymaga zmian najpilniejszych, a więc na chore zasady kalkulacji opłat oraz regulacji specyficznego monopolisty, jakim jest przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne. Z nowelizacji mogą się cieszyć prawnicy. Będą mieli co robić w tej branży. Zachęcam do lektury tekstu o prawnych pułapkach nowelizacji. Okazuje się, że poza tą ustawą są także inne chore zasady w tej branży.
Polecam również tekst prezesa wiodącej firmy, która dużo inwestuje, ba, jest polskim liderem branżowym w inwestowaniu. Ma jednak z tego powodu więcej kłopotów niż przyjemności. Autor trafnie, moim zdaniem, sygnalizuje kolejny słaby punkt innych prawnych podstaw działalności przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, także od dawna wołających o zdecydowaną nowelizację. Polecam z nadzieją, że zarówno moje, jak i jego wołanie przestanie kiedyś być tylko głosem wołających w puszczy.
Henryk Bylka
Redaktor prowadzący
W trakcie prac nad nowelizacją ustawy nikt nie zauważył ewidentnych wad kosztowej formuły ceny usług wodociągowo-kanalizacyjnych. Skupiono się na szlifowaniu szczegółów w zapisach, nie zwracając uwagi na to, co wymaga zmian najpilniejszych, a więc na chore zasady kalkulacji opłat oraz regulacji specyficznego monopolisty, jakim jest przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne. Z nowelizacji mogą się cieszyć prawnicy. Będą mieli co robić w tej branży. Zachęcam do lektury tekstu o prawnych pułapkach nowelizacji. Okazuje się, że poza tą ustawą są także inne chore zasady w tej branży.
Polecam również tekst prezesa wiodącej firmy, która dużo inwestuje, ba, jest polskim liderem branżowym w inwestowaniu. Ma jednak z tego powodu więcej kłopotów niż przyjemności. Autor trafnie, moim zdaniem, sygnalizuje kolejny słaby punkt innych prawnych podstaw działalności przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, także od dawna wołających o zdecydowaną nowelizację. Polecam z nadzieją, że zarówno moje, jak i jego wołanie przestanie kiedyś być tylko głosem wołających w puszczy.
Henryk Bylka
Redaktor prowadzący