No, patrz pan, kto by pomyślał? Gdy Polacy omdlewali w tropikalnym upale, ich parlamentarni wybrańcy nagle ? i wreszcie ? przyjęli znowelizowaną ustawę Prawo energetyczne (tzw. mały trójpak)! Owszem, sporo w niej dobrych rozwiązań i ułatwień dla OZE. Jednak poważnych braków też? nie brakuje. Największym rozczarowaniem ? zwłaszcza dla inwestorów ? jest nieuwzględnienie uregulowań dotyczących systemu wsparcia, który ma pojawić się dopiero w ustawie o OZE. A bez tego trudno planować działania biznesowe inaczej niż wg modelu: ?jakoś to będzie?.

Minorowe nastroje inwestujących w OZE można zaobserwować na branżowych targach i konferencjach (o tych w Bydgoszczy czytaj na str. 45). Również fachowe serwisy internetowe buzują od rozmaitych ? na ogół krytycznych ? komentarzy, opinii i ocen, nie do końca dotyczących nowej polityki w zakresie energetyki odnawialnej. Szczególnie dostaje się ustawowemu zapisowi ograniczającemu potencjalny zysk ze sprzedaży nadwyżki energii wytworzonej przez prosumenta. Może on otrzymać tylko do 80% średniej ceny energii z poprzedniego roku. W zawiązku z tym projekt Banku Ochrony Środowiska, zakładający spłatę kredytu na samofinansujący się dom z zysku ze sprzedaży nadwyżki energii, trafi do kosza. A szkoda!

W Internecie pojawiają się coraz nowsze informacje, z których wynika przede wszystkim to, że miłościwie sprawujący władzę rząd? niezbyt nad tym wszystkim panuje. Między kowadłem coraz silniejszej presji ze strony naszego środowiska a młotem unijnych kar za niewdrożenie stosownych dyrektyw rząd miota się, robi uniki, a przede wszystkim ? gra na zwłokę. Niby to w demokracji typowe, ale przecież interes państwa na tym traci ? zwłaszcza w dłuższej perspektywie. Poza tym wyborcy mogą się w końcu zorientować, że brak decyzji ? choćby trudnych ? to droga donikąd lub do przepaści. Oszczędzanie na systemie wsparcia może się więc okazać, pod różnymi względami, bardzo krótkowzroczne i per saldo kosztowne.

Najbardziej frustrują mnie te głosy polityków i urzędników, z których jasno wynika, że traktują oni OZE jak zło konieczne. Podchodzą do tej kwestii z założenia minimalistycznie, postępując tak, aby tylko uniknąć negatywnych konsekwencji? Obserwowane skutki takiej krótkowzroczności to nie jedynie biznesowe (a czasem i osobiste) tragedie inwestorów, ale także marnowanie ogromnej energii społecznej i sygnał, że lepiej nie angażować się w żadne ambitne przedsięwzięcia. A już nagorzej jest uwierzyć w jakąś ?strategię rozwoju?. Bo potem okazuje się, że to zbiór pustych deklaracji, niezobowiązujących obietnic i złudzeń. Ufff? (nie tylko z powodu upału).

Mimo to, świętujmy wszyscy ? bo któż tego nie lubi ? Dzień Energetyka. I wszystkim Energetykom, a więc nie tylko ?zielonym?, składam z tej okazji proste, lecz szczere życzenia: chłodnego optymizmu!

Urszula Wojciechowska, redaktor naczelna