Temat oczyszczalni przydomowych w dyskusjach specjalistów w Polsce traktowany jest marginalnie. Dlaczego? Mam wrażenie, że wynika to z generalnego spojrzenia na strategię gospodarki ściekowej Unii Europejskiej, strategię, w moim odczuciu, w naszym kraju bezrefleksyjnie tylko skopiowaną. Przyjrzyjmy się zatem temu tematowi z większą uwagą.

Strategia gospodarki ściekowej Unii Europejskiej polega na założeniu, że docelowo 100% wytworzonych ścieków zostanie ujętych w systemy kanalizacyjne i będzie oczyszczanych w dużych oczyszczalniach zbiorczych. W takim rozwiązaniu nie ma miejsca na oczyszczalnie przydomowe. Nie będę w tym miejscu dyskutował, czy takie rozwiązanie jest słuszne, czy nie, zwrócę tylko uwagę, że w przypadku Polski i naszego ładu przestrzennego ujęcie 100% wytworzonych ścieków w sieci kanalizacyjnej byłoby może wykonalne z punktu widzenia technicznego (z pewnością niezwykle opłacalne dla firm wykonujących takie inwestycje), natomiast chybione z punktu widzenia kosztów eksploatacyjnych. Już teraz, przed podwyżką cen energii, są miejsca, gdzie nie do końca, w moim odczuciu, przemyślane działania projektantów, niezwracających uwagi na liczbę przepompowni i ilość zużytej energii, spowodowały, że koszt 1 m3 ścieku przestaje być społecznie akceptowalny.

Skoro już podjąłem kwestię kosztów, to pozwolę sobie zrobić porównanie kosztów utylizacji ścieków w kanaliza...